Netflix ma problem. I to niemały. Po niesamowitym sukcesie, jakim okazał się serial „Squid Game”, streamingowy gigant znalazł się pod ostrzałem. Wszystko za sprawą najnowszego stand-upu Davida Chappelle′a, słynnego komika, który w wyprodukowanym dla platformy programie „Closer” poświęcił sporo miejsca społeczności osób trans. Nie show okazał się najbardziej problematyczny, tylko to, jak firma zareagowała na krytykę przedstawionych w nim treści.
Chappelle i przypadek J.K. Rowling
„Closer” to drugi po „Stick & Stones” program, jaki Chappelle wyprodukował dla Netflixa. Już po pierwszym krytykowano jego transfobiczne żarty (od zawsze obecne w jego repertuarze). W czasie najnowszego występu komik poświęcił dużo miejsca tej krytyce. W przewrotny sposób próbował argumentować, że społeczność trans nie rozumie jego dowcipów, koncentrując się na określeniach czy zdaniach, a pomijając stojące za nimi intencje.
Rzeczywiście widać, że Chappelle wpisuje kwestie związane z mniejszościami seksualnymi w dyskusję o amerykańskim rasizmie. Dla komika ruch LGBTQA jest dowodem na to, że „białe” sprawy są w Stanach traktowane z większą czujnością niż codzienne problemy czarnych mieszkańców. Ten podział wydaje się tu dość jasny, co wywołało duże poruszenie wśród widzów, zwracających uwagę, że jedną z najbardziej prześladowanych mniejszości są czarne osoby trans.
Sam Chappelle kilka razy skorzystał w swoim show z nadmiernego skrótu myślowego, np.