Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Zagrożone skarby i zabytki Ukrainy. Czy Putin je zniszczy?

XVI-wieczna figura Jezusa z Ormiańskiego Kościoła Prawosławnego we Lwowie XVI-wieczna figura Jezusa z Ormiańskiego Kościoła Prawosławnego we Lwowie Andre Luís Alves / EAST NEWS
Podczas ataków bombowych na Ukrainie niszczone są nie tylko domy mieszkalne, urzędy i fabryki, ale i zabytki. Nie ma wątpliwości, że gdy do większych miast wejdą rosyjscy żołnierze, plądrowane będą muzea. A jest co kraść i niszczyć.

3 marca minister kultury Ukrainy Ołeksandr Tkaczenko zamieścił na Facebooku poruszający wpis, z którego wynika, że rosyjscy żołnierze mają przyzwolenie z góry na niszczenie ukraińskich zabytków. W poście pisze, że Putin, którego nazywa „szalonym dyktatorem”, celowo niszczy europejskie dziedzictwo i kulturę, „chcąc zmieść je z powierzchni ziemi”.

Jest tam też lista dotychczasowych zniszczeń: Sobór Zaśnięcia Matki Bożej oraz zabytkowe budynki uniwersytetu im. Wasyla Karazina w Charkowie, Akademia Sztuk Pięknych w stolicy i muzeum znanej na całym świcie i podziwianej przez Picassa ludowej malarki Marii Prymaczenko w Iwankowie pod Kijowem. Już teraz Putin zapowiada, że nie zawaha się zająć kijowskiego Soboru Mądrości Bożej (zwanego Sofijskim) z XI w., ze wspaniałymi bizantyńskimi mozaikami, który figuruje na liście UNESCO, i zaznacza, że nawet naziści podczas II wojny światowej starali się nie niszczyć świątyń.

Zagrożone świątynie, katedry, muzea

Do obstrzału i ataku na zabytki przygotowuje się Lwów, którego centrum historyczne znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO od 1998 r. W prace zaangażowani są nie tylko profesjonalni konserwatorzy, ale i mieszkańcy. Z mediów społecznościowych wiadomo, że mieszkańcy Iwankowa uratowali przynajmniej część prac Prymaczenko z pożaru jej muzeum. Teraz najbardziej zagrożony jest Kijów. W Narodowym Muzeum Ukraińskiej Ludowej Sztuki Dekoracyjnej są jeszcze prace Marii Prymaczenko, ale też dziesiątki tysięcy innych dzieł. „Świat musi to powstrzymać” – rozpaczliwie apeluje Tkaczenko i namawia do zamknięcia nieba nad Ukrainą, bo inaczej będą „setki niewinnych ofiar i dojdzie do całkowitego zniszczenia świątyń, katedr i muzeów”.

Architektura może być zniszczona i spalona, zabytki ruchome bezpowrotnie spalone lub splądrowane. Z czego muzealnicy doskonale zdają sobie sprawę, więc starają się zabezpieczyć zbiory. Zwłaszcza w Kijowie, który zajmuje ważne miejsce w putinowskiej interpretacji historycznych korzeni Rosji. Założenie, że zabytki będą trafiać do przepastnych archiwów muzeów rosyjskich, nie jest bezpodstawne, skoro już teraz znajduje się w nich wiele znalezisk wykopanych na Ukrainie w XIX w. i w czasach, gdy była republiką radziecką (np. scytyjskie precjoza, które do dziś, mimo starań Ukraińców, nie wróciły do Kijowa). Co więcej, wiele wskazuje, że przedmioty pochodzące z wykopalisk archeologicznych na Krymie zostały po jego aneksji wysłane do Ermitażu w Sankt Petersburgu.

Czytaj też: Putin wraca do doktryny Breżniewa. Toczka w toczkę

Największym zagrożeniem jest grabież

W ostatnich dniach lutego dr Fedir Androshchuk, dyrektor Narodowego Muzeum Historii Ukrainy, w poruszającym liście do dyrektora generalnego szwedzkiego Narodowego Zarządu Dziedzictwa Kulturowego zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo ukraińskich zbiorów. Z jego listu, który krąży po w sieci, wynika, że w czterech muzeach w Winnicy, Żytomierzu, Sumach i Czernihowie zdążono zdemontować i zabezpieczyć główne ekspozycje, ale z doniesień z wtorku wynika, że w Trościańcu w obwodzie sumskim oddziały rosyjskie zniszczyły już XVIII-wieczną ujeżdżalnię i miejską galerię sztuki.

Dr Androshchuk, który z racji swoich zainteresowań badawczych Wikingami ma ścisłe kontakty ze Skandynawią, chciał wysłać najwspanialsze zbiory muzeum w Kijowie samolotem do Szwecji, ale to się nie udało, więc pociesza się, że wyjątkowe artefakty akurat wypożyczył na wystawę w Muzeum Moesgaard w Aarhus w Danii. Reszta została w Kijowie. Był dumny, że pomimo zagrożenia bombardowaniami wielu pracowników, zamiast uciec z rodzinami, przyszło do muzeum i pomogło zdemontować wystawę stałą, spakować przedmioty i zmagazynować je w piwnicy. „Potem dwóch archeologów i dwóch młodych historyków wyruszyło prosto na front. Obecnie moją misję widzę tak – pozostać w muzeum do czasu, aż zadziała obrona. Największym zagrożeniem jest grabież. Wraz z moim zastępcą, kolegą i dwoma uzbrojonymi policjantami jesteśmy w muzeum od 72 godzin. Są dodatkowe komplikacje – nie działa kanalizacja i wodociągi, ale mamy trochę jedzenia i wody pitnej. Muzeum znajduje się w samym środku obszaru o bogatym dziedzictwie kulturowym, w pobliżu trzech pięknych kościołów, ale także kilku potencjalnych celów (ukraińskiej służby bezpieczeństwa i służb granicznych). To mówi samo za siebie”.

Czytaj też: Wojna w Ukrainie. Książki, które pomogą zrozumieć

Wojenne hordy rabusiów

Muzea, jeśli nie zostaną zbombardowane i spalone, są jak sezamy Alibaby dla wojennych hord rabusiów – wystarczy do nich wejść i zabrać skrzynie z „fantami”. Tak było podczas wszystkich wojen i nie ma żadnych wątpliwości, że to samo może zdarzyć się teraz. Narodowe Muzeum Historii Ukrainy jest jednym z najbogatszych w zabytki i dzieła sztuki (ponad 800 tys. artefaktów), i to poczynając od czasów prehistorycznych, a kończąc na współczesności. Są tu zabytki występujące na terenie Ukrainy już ponad 6 tys. lat temu neolitycznej kultury trypolskiej, pierwszej, która budowała ogromne osady-miasta i produkowała wspaniałą ceramikę; są zabytki greckie, rzymskie, scytyjskie, wczesnosłowiańskie, te związane z pojawieniem się Skandynawów epoki wikińskiej i początkami Rusi Kijowskiej.

Najbardziej wartościowe zabytki i klejnoty są umieszczone w Skarbcu znajdującym się w XVIII-wiecznym budynku piekarni klasztornej na terenie Ławry Peczerskiej (trzeci zabytek ukraiński znajdujący się na liście UNESCO) i posiada 56 tys. zabytków archeologicznych, a także klejnotów z metali i kamieni szlachetnych z różnych epok. Najwspanialszymi precjozami są te z grobowców władców scytyjskich, m.in. z jednego z najbogatszych kurhanów, jaki został wyeksplorowany w 1971 r. przez archeologów z miejscowości Towsta Mohyła w obwodzie dniepropetrowskim.

Co prawda komora główna, w której złożono ciało 50-letniego mężczyzny, została wyrabowana już w starożytności, ale nienaruszona była komora boczna, w której leżało pięć osób i mnóstwo zbytków najwyższej jakości. Najcenniejszym z nich jest ażurowy pektorał ze złota z ornamentem figuralnym i roślinno-orientalnym, przedstawiającym fantastyczne zwierzęta i sceny z życia codziennego, który uchodzi za arcydzieło złotnictwa grecko-scytyjskiego.

Czytaj też: Ameryka nie lekceważy atomowych pogróżek Putina

Wielkie magazyny rosyjskich muzeów

W wielu krajach Europy muzealnicy starają się wspierać koleżanki i kolegów z ukraińskich muzeów, organizując zbiórki pieniędzy. U nas właśnie powstał z inicjatywy dyrektorów i wicedyrektorów muzeów z całej Polski (m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, Muzeum Auschwitz-Birkenau, Zamku Królewskiego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Gdańsku) Komitet Pomocy Muzeom Ukrainy, bo jak mówi dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski: „walka o zachowanie dziedzictwa kulturalnego i narodowego Ukrainy jest naszą wspólną walką”. Komitet chce wspierać muzea i instytucje kultury, pomagać w zabezpieczaniu zbiorów, ich digitalizacji oraz inwentaryzacji, przekazując materiały niezbędne do zabezpieczenia i ukrywania dzieł, a także tworząc dokumentację, która będzie świadczyć o grabieży i niszczeniu ukraińskich dóbr kultury.

Wszyscy mają pewność, że zniszczenia będą miały prędzej czy później miejsce, zastanawiają się tylko, jakie przyjmą rozmiary. Przed oczami stają zniszczenia II wojny światowej w Warszawie, gdy miasto zrównano z ziemią, czy znacznie świeższe obrazy ze starożytnej Palmyry w Syrii czy Aleppo, zniszczonych w 2015 r. przez Państwo Islamskie. Może muzealnicy ukraińscy zdążą ukryć lub wywieźć w bezpieczniejsze miejsce zabytki ruchome, chociaż z doświadczenia wiadomo, że czasami ich starania bywają nieskuteczne. Można też mieć nadzieję, że żaden muzealnik ukraiński nie skończy jako męczennik, jak to miało miejsce w Palmyrze, gdy islamiści ścięli emerytowanego dyrektora tamtejszego muzeum Khaleda al-Asaada.

Jedno jest pewne: jeśli Rosjanie wejdą do Kijowa i nie zniszczą muzealnych zasobów, na pewno nie zostawią najcenniejszych skarbów w tamtejszych placówkach, a wywiezienie ich do przepastnych magazynów wielkich rosyjskich muzeów może być równoznaczne z zaginięciem. I to na lata.

Czytaj też: Portret Kijowa. Złote kopuły i klątwa siedziby prezydenta

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną