Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Rusza Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Co zobaczymy?

„Imagine”, reż. Krystian Lupa „Imagine”, reż. Krystian Lupa mat. pr.
Wystartowała XXVIII edycja łódzkiego Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych, a w programie, jak co roku, przegląd najważniejszych i najgłośniejszych polskich spektakli ostatnich miesięcy.

Pod tym względem łódzka impreza stoi w jednym rzędzie z Warszawskimi Spotkaniami Teatralnymi i krakowskim Festiwalem Boska Komedia. Tegoroczna edycja za temat obrała kondycję artysty w tych czasach złych, a co najmniej trudnych. Hasło „Artysta. Wizjoner” każe pytać o kreacyjną moc twórczości, wymyślania dróg wyjścia, a może choćby dodawania otuchy i wiary w to, że takie drogi istnieją.

Krystian Lupa. Świat bez wojen

Głównym bohaterem tegorocznej edycji będzie Krystian Lupa, reżyser, który ma za sobą doświadczenie życia i pracy w komunie – tej artystycznej, tworzonej wokół Teatru im. Norwida w Jeleniej Górze w latach 70. – potem przez lata stwarzał lub próbował stwarzać podobne byty w salach prób i na scenach kolejnych teatrów, z krakowskim Starym na czele. W spektaklach eksplorował utopijne światy i wspólnoty. W najnowszym przedstawieniu, „Imagine”, tworzonym w koprodukcji Teatrów Powszechnych z Łodzi i Warszawy, prapremierowo pokazanym 23 kwietnia na łódzkim festiwalu, wróci do czasów dzieci kwiatów, kontrkultury, przyjrzy się utopii świata bez wojen, narodów i granic, tamtym szansom, złudzeniom, marzeniom i zaniechaniom.

Krystianowi Lupie poświęcona zastanie międzynarodowa konferencja, dwie wystawy, a także zaprezentowane zostaną nagrania wideo jego spektakli zrealizowanych niedawno poza Polską: „Austerlitz” W.G. Sebalda z Państwowego Teatru Młodzieżowego w Wilnie oraz chińskiego „Dziennika Szaleńca” na podstawie utworu Lu Xuna. Wcześniej będzie można obejrzeć kilka przedstawień, których twórcy przyglądają się Polsce, światu i człowiekowi, w soczewce sceny skupiają współczesny ból, poczucie zapętlenia i bezradności, próbując przy tym nie gasić światełka nadziei.

Sztuka jak budzik. Na początek „Dziady”

Festiwal zaczynają słynne krakowskie „Dziady” z Teatru Słowackiego, którego zespół walczy o pozostawienie Krzysztofa Głuchowskiego na stanowisku dyrektora po tym, jak Małopolski Urząd Wojewódzki wszczął procedurę jego odwołania. Wszystko zaczęło się od tego, że władzom nie spodobała się interpretacja Mai Kleczewskiej, która w tekście Mickiewicza zobaczyła opowieść o współczesnej Polsce pod rządami autorytarnej i przemocowej koalicji władców świeckich i kościelnych. Całość była skomponowana wokół kwestii „Ciemności kryją ziemię i lud we śnie leży”. I nadziei, że sztuka może działać jak budzik.

W „1.8 M” w reż. Iwana Wyrypajewa z Nowego Teatru w Warszawie białoruscy aktorzy (ich polscy koledzy służą jako tłumacze) przytaczają fragmenty listów i wypowiedzi swoich rodaków walczących z reżimem Aleksandra Łukaszenki. Tytuł odnosi się do metrażu, jaki w białoruskich, pełnych więźniów politycznych celach przypada na jednego więzionego. Ale i tu ważna jest nadzieja – walczący i cierpiący wierzą w lepszą przyszłość dla swojego kraju. Wojna w Ukrainie zmienia kontekst i wpływa na kształt spektaklu.

Samolot zwany społeczeństwem

O życiu w duszącym, autorytarnym kraju i o walce o autonomię jednostki opowiada też „Śnieg” Bartosza Szydłowskiego, sceniczna adaptacja powieści tureckiego noblisty Orhana Pamuka, koprodukcja Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie, Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia, Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego, Teatru Studio oraz Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego.

„Odlot” Zenona Fajfera w reż. Anny Augustynowicz, produkcja Teatru Współczesnego w Szczecinie, to przelot po polskich traumach, próba portretu stanu narodowego ducha, z katastrofą smoleńską w centrum. „Lot, w którym wszyscy uczestniczymy, staje się lotem, w którym samolot zwany społeczeństwem zamiast ludzi wiezie tony lęku. Teatr w moim rozumieniu nie jest teatrem agitującym. Każdy z widzów w swojej wyobraźni i wrażliwości musi rozstrzygać. Mam nadzieję, że spektakl spełni funkcję otwierającą widzów” – mówiła przed premierą reżyserka.

Podkast: Laboratorium na deskach. Muzyka w teatrze ma znaczenie

Wujaszek Wania i Maria Kwaśniewska

Nagrodzony na ostatnim, grudniowym festiwalu Boska Komedia w Krakowie przez międzynarodowe jury „Wujaszek Wania” Czechowa w reż. Małgorzaty Bogajewskiej z krakowskiego Teatru Ludowego to kameralna, skupiona na ludziach i ich emocjach opowieść o utracie złudzeń, kryzysie wieku średniego, zwątpieniu, ale i szukaniu nadziei i motywacji do dalszego życia.

„Ciemna woda” Amanity Muskarii w reż. Iwo Vedrala z Teatru im. Witkacego w Słupsku zderza temat uchodźców z polską, katolicką wspólnotą. A zrealizowana specjalnie na festiwal przez jego gospodarza, łódzki Teatr Powszechny, „Maria” Radosława Paczochy w reż. Adama Orzechowskiego przypomina postać łodzianki Marii Kwaśniewskiej. Medalistki olimpijskiej i bohaterki wojennej, która uratowała setki ludzi od zagłady.

Czytaj też: „Śmierć Jana Pawła II” w teatrze. Twórcy mogą spać spokojnie

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną