„CODA” w reżyserii i według scenariusza Sian Heder to opowieść o próbie wydostania się z przypisanej roli i potrzebie wolności: 17-letnia Ruby Rossy jest córką osób głuchych i zapewnia im łączność ze światem. Jej ojciec (nagrodzony Oscarem Troy Kotsur) i brat (Daniel Durant) zajmują się połowem ryb, tak zapewniają przetrwanie rodzinie. Rossy, która jako jedyna słyszy i obsługuje radio na kutrze, ma też jednak własne marzenia.
CODA to skrót od Child of Deaf Adults, dzieci niesłyszących rodziców. A w filmie, co istotne, grają głusi twórcy. Do oscarowej stawki wszedł on późno, ale szybko prześcignął tegorocznych faworytów, choć miał wśród nich najmniejszy budżet i reprezentuje kino niezależne. Zdobył trzy nominacje, które zamieniły się w nagrody: za scenariusz, dla najlepszego aktora drugoplanowego i tę najważniejszą dla filmu roku.
Dwa razy więcej statuetek zebrała „Diuna”, choć były to przede wszystkim wyróżnienia techniczne. Faworytom (wymieniano zwłaszcza „Psie pazury”, „Belfast” i właśnie „Diunę”) przypadło po jednej nagrodzie. Już z tego względu można mówić o zaskoczeniach.
Dodajmy, że zwycięzców w najważniejszej kategorii ogłosiły wspólnie Lady Gaga i obchodząca 50-lecie kariery scenicznej Liza Minnelli. Jubileuszy było więcej: z okazji 50-lecia „Ojca chrzestnego” na scenie wystąpili razem Francis Coppola, Al Pacino i Robert De Niro. Ponownie spotkali się też gwiazdorzy z „Pulp Fiction” (film skończył 28 lat): Uma Thurman, John Travolta i Samuel L. Jackson.