Netflix, obecny w 190 krajach, w swoich polskich produkcjach próbuje zaszczepiać na naszym gruncie formaty i konwencje słabo dotąd przez rodzimych twórców eksplorowane. Zaczął od political fiction, po drodze były seriale spod znaku mystery i Young Adults, a przed nami m.in. „Wielka woda”, planowany na jesień serial katastroficzny w reż. Jana Holoubka i Bartłomieja Ignaciuka. Jego kanwą jest powódź stulecia, która w 1997 r. nawiedziła Dolny Śląsk.
Netflix nie schodzi z obranej drogi
Gdy spojrzeć na jakość tych prób – to jak dotąd powodów do radości nie było zbyt wiele, udały się właściwie dwie produkcje: drugi sezon „Rojsta”, kryminału obyczajowego osadzonego w Polsce czasów transformacji ustrojowej, i komediowe, dziewczęce „Sexify”. W obu przypadkach czekamy na kontynuacje. Ale ogłoszone dziś zapowiedzi programowe na najbliższe dwa lata pokazują, że Netflix z obranej drogi nie schodzi. Ma być różnorodnie i – momentami – zaskakująco. I dobrze, bo kto nie ryzykuje, ten skazuje widzów na oglądanie kolejnych podobnych kryminałów w stylu skandynawskim. Albo spolszczanych „cobenów”.
Netflix ogłosił tytuły osiemnastu produkcji – filmów i seriali. Wśród nich zabrakło jednego tytułu, o którym oficjalnie jeszcze nie można pisać, choć zdjęcia do niego już trwają. Wywołuje emocje także dlatego, że to... remake. Na Zachodzie tworzenie kolejnych nowych ekranizacji znanych dzieł jest popularne – choćby teraz na canalplus.com można oglądać jeszcze jedną adaptację „W 80 dni dookoła świata”, tym razem z Davidem Tennantem w głównej roli – ale w Polsce nie ma wielu przykładów.
W ten sam trend wpisuje się już zapowiedziana ekranizacja cyklu powieściowego Zbigniewa Nienackiego o przygodach Pana Samochodzika. W latach 70. TVP zrealizowała serial ze Stanisławem Mikulskim, Netflix przymierza się do serii filmów, którą rozpocznie planowana na przyszły rok premiera „Pana Samochodzika i Templariuszy”. Akcja ma się toczyć w latach 70., Panu Samochodzikowi w tropieniu skarbów i walce ze Złem mają pomagać harcerze... Za scenariusz odpowiada Bartosz Sztybor, scenarzysta komiksowy, rocznik 1986, za reżyserię Antoni Nykowski, rocznik 1980.
Podkast seryjny: Jakie potwory czają się w Krakowie?
Tatry, arena brutalnych morderstw
Ekranizacji literatury będzie więcej. Wybór oczywisty reprezentuje serial według kryminalnej serii poczytnego Remigiusza Mroza. Player zrealizował jego cykl o Joannie Chyłce, z Magdaleną Cielecką w tytułowej roli prawniczki, Netflix sięga zaś po cykl zakopiański o detektywie Wiktorze Forście (powieści „Ekspozycja” i „Przewieszenie”). Borys Szyc w roli „cynicznego, ale skutecznego policjanta” będzie przemierzał Tatry, które „staną się areną brutalnych morderstw”. Razem z dziennikarką Olgą Szrebską odkryją spisek sięgający korzeniami II wojny światowej. Premiera w przyszłym roku.
Wtedy też mamy obejrzeć filmową adaptację powieściowego romansu Anny Szczypczyńskiej „Dzisiaj śpisz ze mną” (reż. Robert Wichrowski). W opisie czytamy: „Zmęczona świetną pracą i odgrywaniem roli idealnej pani domu kobieta rzuca się w wir namiętnego romansu ze swoją wielką miłością sprzed lat”. Oraz „Informację zwrotną”, serial na podstawie powieści Jakuba Żulczyka, z Arkadiuszem Jakubikiem w roli byłego muzyka rockowego i obecnego alkoholika, który „wyrusza w szaloną podróż w najciemniejsze zakamarki Warszawy i ludzkiej psychiki, aby odnaleźć swojego zaginionego syna”. Scenariusz Kacper Wysocki, reżyseria Leszek Dawid.
Leszek Dawid jest też reżyserem najdroższej produkcji polskiego Netflixa – filmu „Broad Peak”, którego premiera ma się odbyć jesienią tego roku. Scenariusz opiera się na autentycznych wydarzeniach z historii polskiego himalaizmu i opowiada o zimowej wyprawie w 1988 r. na K2 i sąsiadujący z nim szczyt. Zdjęcia pokazane w trailerze dowodzą, że pieniądze zostały wydane rozsądnie – góry zimą robią wrażenie także na ekranie. W obsadzie Ireneusz Czop, Piotr Głowacki, Maciej Kulig, Dawid Ogrodnik, Maja Ostaszewska, Maciej Raniszewski, Łukasz Simlat i Tomasz Sapryk.
Czytaj też: „Oszust z Tindera” i „Kim jest Anna?”, czyli jak żyć na cudzy koszt
Jasełka i klinika dla opętanych
Także jesienią tego roku zadebiutować ma w Netflixie rodzime kino akcji z kobietą w roli głównej. W wyreżyserowanym przez Mateusza Rakowicza „Dniu Matki” Agnieszka Grochowska gra „żyjącą w ukryciu byłą agentkę NATO do zadań specjalnych, która musi wykorzystać śmiercionośne umiejętności, aby uratować syna porwanego przez bezwzględnych gangsterów”. Rakowicz niedawno zadebiutował na dużym ekranie filmem „Najmro”, brawurowo zrealizowaną zabawą popkulturowymi kliszami. Oby „Dzień Matki” miał w sobie podobny dystans do konwencji i tematu i podobne mistrzostwo realizacyjne.
Część propozycji filmowych wygląda na odrobienie lekcji. Jak obowiązkowy okołoświąteczny romantyzm („Jeszcze przed świętami”) czy sensacja w reż. Macieja Bochniaka z Maciejem Musiałowskim w obsadzie, o ulicznych raperach, którzy wpadają w tarapaty, próbując zarobić na płytowy debiut sprzedażą narkotyków („Freestyle”). Ciekawiej zapowiada się czarna komedia „Noc w przedszkolu”, w której próba do jasełek zmienia się w sąd nad niegrzecznym pięciolatkiem, z rodzicami tracącymi kontrolę nad emocjami. Jeszcze ciekawiej – „The Hive”, film katastroficzny z akcją osadzoną w Warszawie niedalekiej przyszłości, z bohaterkami walczącymi o przetrwanie w rozpadającym się blokowisku.
Sama zaś czekam na nową produkcję twórców slasherów „W lesie dziś nie zaśnie nikt” Bartosza M. Kowalskiego i Mirelli Zaradkiewicz. Akcja „Hellhole” toczy się w 1987 r. W odciętym od świata klasztorze zakonnicy prowadzą klinikę dla opętanych. Pewnego dnia przybywa tu młody milicjant Marek, by w przebraniu mnicha rozpracować zagadkę zniknięcia kilku pensjonariuszy. Sprawa okazuje się bardziej skomplikowana, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, a milicjant Marek skrywa mroczną przeszłość... Zaintrygowani? W obsadzie m.in. Piotr Żurawski, Olaf Lubaszenko i Sebastian Stankiewicz. Premiera jesienią tego roku.
Czytaj też: „Jak pokochałam gangstera” w czołówce Netflixa. Skąd ten fenomen?
Kosmos i dorosłość
Podobna idea eksplorowania światów i konwencji, w jakie nasi twórcy rzadko dotąd się zapuszczali, przyświeca serialowym produkcjom. Zapowiadana na przyszły rok sześcioodcinkowa „Dziewczyna i kosmonauta” ze scenariuszem Agaty Malesińskiej i w reżyserii Bartka Prokopowicza to dzieło z pogranicza SF i modern romance. Zaczyna się współcześnie – tu dwóch młodych pilotów F-16, przyjaciół, rywalizuje o serce Marty i szansę lotu w kosmos. Lot nie przebiega tak, jak powinien, i Nikodem wraca po 30 latach. Zupełnie niezmieniony. Tymczasem jego ukochana, przyjaciel i wszyscy, których znał, są trzy dekady starsi... Obsada jest nie tylko zróżnicowana wiekowo, ale też narodowościowo: Vanessa Aleksander, Magdalena Boczarska, Magdalena Cielecka, Anna Cieślak, Andrzej Chyra, Grzegorz Damięcki, Jędrzej Hycnar, Zofia Jastrzębska, Artem Manuilov, Daria Polunina, Helena Rząsa, Kuba Sasak, Anton Solovey, Agnieszka Wagner, Andriei Żurawski.
„Infamia” w reż. Anny Maliszewskiej i Kuby Czekaja zajrzy do świata romskiej nastolatki, która po latach życia w Wielkiej Brytanii przeprowadza się z rodziną do Polski (premiera jesień 2023). O nastolatkach i dorastaniu opowie też „Lovzone”, którego główną bohaterką jest dziewczyna w spektrum autyzmu.
Złodziejki i wyemancypowane kobiety
Zaś jeszcze w tym roku mamy obejrzeć seriale zapowiadające się bardziej typowo, m.in. komediodramat akcji „Pewnego razu na krajowej jedynce”, z grupą nieznajomych ściganych przez gangstera, gdy przejęli jego łup. Czarną komedię kryminalną „Gang Zielonej Rękawiczki” o złodziejkach ukrywających się przed policją w domu opieki na prowincji. Czy komediodramat „Gry rodzinne”, z tajemnicami wychodzącymi na jaw podczas ślubu studentki medycyny (Eliza Rycembel) i zamożnego chirurga plastycznego (Bartosz Gelner). W obsadzie Paweł Deląg, Marek Kalita, Izabela Kuna i Edyta Olszówka. Z kolei w osadzonym w epoce Gierka 10-odcinkowym dramacie „Brokat” Magdalena Popławska, Wiktoria Filus i Matylda Giegżno wcielają się w „wyemancypowane i wyrafinowane kobiety świadczące usługi seksualne, aby cieszyć się życiem na swoich warunkach”...
W latach 2020–21 Netflix wydał w Polsce 590 mln zł. W przyszłym roku otwiera w Warszawie biuro, żeby być bliżej twórców i wydawać na produkcje jeszcze więcej. Ogłoszone właśnie tytuły (a ponoć to tylko część z przygotowywanych) każą myśleć, że będzie przynajmniej i co najmniej różnorodnie. Teraz czas na ruchy HBO Max, które wystartowało w Polsce w marcu, i Disney+, który ruszy 14 czerwca i też zapowiada rodzime produkcje.