Cannes słynie ze skandali. Chętnie są one potem przypominane w formie barwnych anegdot, zdjęć i opowieści. We francuskich mediach jest tego pełno. Na sensację, która w tym roku miała wpisać się w ciąg planowanych ekscesów, szykowany był nowy thriller science fiction Kanadyjczyka Davida Cronenberga, a właściwie kolejny w jego karierze body horror. Rodzice mordują dzieci, by poddać je publicznej autopsji. Wyskok przekraczający w dość obrzydliwy sposób granice obsceny serwowany jako intelektualna uczta. Jest tu bowiem seks uprawiany na stole operacyjnym z chirurgicznymi narzędziami, są organy wewnętrzne wycinane w obecności rozbawionej gawiedzi uzbrojonej w kamerki i telefony komórkowe, traktującej to jak happening na TikToku. Mamy przykład ciekawego poszerzania erotycznej wyobraźni: przyjemność i rozkosz wzbudza zlizywanie krwi z rozrywanej rany na brzuchu partnera. Wraca też ulubiony motyw reżysera – niebezpiecznych eksperymentów z ludzkim ciałem pod wpływem rozwoju nowoczesnych technologii.
Czytaj też: Ekscytujący „Boy From Heaven” w Cannes
Atak paniki w kinie? „To jest OK”
Wszystko to w otoczce poważniejszej refleksji z zamysłem przyjrzenia się (przez pryzmat metafory) współczesnej sztuce uprawiającej daleko posunięty ekshibicjonizm. Aby zobrazować niezdrową ambicję prowadzącą na manowce oraz duchową pustkę wywrotowych pomysłów i to wszystko skompromitować, Cronenberg stawia znak równości między aktem tworzenia a chirurgią.