Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Społeczeństwo jest niemiłe, czyli Masłowska i „Motyle”

Kadr z klipu „Motyle” (Dorota Masłowska, prod. Solar) Kadr z klipu „Motyle” (Dorota Masłowska, prod. Solar) Youtube
Odbiór nowej piosenki Doroty Masłowskiej pokazuje, że współczesne życie kulturalne toczy się w nieprzystających do siebie światach.

Dorota Masłowska w przerwie między pisaniem dramatów o słynnych piosenkarzach pielgrzymujących do Polski i zdawaniem barwnych relacji z nurzania w perłach polskiej kinematografii w felietonach postanowiła wrócić do epizodu swojej kariery, w którym prezentowała się jako artystka hip-hopowa. O ile jednak projekt Mister D był narysowany kreską tak grubą, że widać ją było z kosmosu, o tyle nowe oblicze artystki, dla niepoznaki nazwane Dorota, wjechało w przestrzeń fanów hip-hopu, pozorując zupełną poważkę. Singiel „Motyle” inauguruje nowy „label” wytwórni SBM, który ma być przestrzenią dla alternatywy, stąd nazwa – SBM A.

Tymczasem fani dotychczasowego portfolio wytwórni (wydaje np. słynnego Matę), którzy zostali z utworem Doroty zderzeni bez uprzedzenia i przygotowania, ów skrót rozwijają jako „asłuchalna”. O ile chwalą podkład Solara czy teledysk, w którym występuje królowa dancehall Ale Camara, o tyle odrzuca ich sepleniący wokal Masłowskiej; podają listę twórców, którzy zrobiliby to lepiej (obok patocelebrytek wymieniają np. „mojego psa”). Ogólnie rzec by można, że społeczeństwo dla Doroty jest niemiłe. A Masłowska, co wydaje mi się pewnym złamaniem obyczaju, hejterom odpisuje na Facebooku – grzeje się w ogniu nienawiści, który jest jej doświadczeniem od powieściowego debiutu 20 lat temu.

Masłowska. Genialne dziecko

Wpis Masłowskiej uświadomił mi, że obraz pisarki, jaki noszę w głowie, jest zamrożony niczym Han Solo w karbonicie. Gdy w 2002 r. wyszła „Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną”, miałem 23 lata, więc 19-letnia autorka wydawała mi się cudownym dzieckiem. I gdzieś z tyłu głowy ciągle tak o niej myślę i mam wrażenie, że ten wizerunek genialnej maturzystki piszącej powieść ciągle jest żywy w personie Masłowskiej; w 2009 r. wcieliła się w samą siebie piszącą książkę w „Wojnie polsko-ruskiej” Xawerego Żuławskiego, w teledyskach Mister D towarzyszących wydaniu płyty „Społeczeństwo jest niemiłe” z 2014 przebierała się za nastolatkę z blokowiska, która w fantazjach przybiera postać Anji Rubik (tak się składa, że rówieśnicy Doroty); podmiotem lirycznym „Motyli” jest też ewidentnie młoda kobieta, która dopiero marzy o swoim pierwszym razie.

Tymczasem minęło przecież 20 lat; Masłowska od dawna jest znacznie starsza ode mnie; gdy rozmawiam o „Wojnie…” z pokoleniem Z uczęszczającym na studia pisarskie, nie widzą w tej prozie przełomu, ale przejaw „boomerskiej” zajawki sprzed lat; gdy wychodzi na youtubową scenę przed fanów Maty, oni widzą „starą babę, która rapuje”, i muszą sprawdzić w Wikipedii, że dostała „nagrodę Najki”.

To celowo złośliwe przekręcenie nazwy prestiżowej (dla nas) nagrody przez youtubera recenzującego „Motyle” skupia w sobie sedno problemu – kultura mainstreamowa przestała istnieć. Hip-hop jest jednocześnie głównym nurtem i niszą, która wymaga uważnego śledzenia; ktoś, kto jak ja słucha pojedynczych kawałków i okazjonalnych hitów, nie będzie orientował się we wszystkich nawiązaniach, autotematycznych wycieczkach, środowiskowych niesnaskach czy drodze, jaką przebyli twórcy (od głosu blokowiska do nadzianych właścicieli wytwórni nadających ton muzyce pokolenia). Tyle że podobnym głównym nurtem, który jest niszą, okazuje się literatura. Coraz bardziej zmniejsza się pula książek czy autorów, które „wszyscy” znają, młodzież swój głód fikcji i fantazji literackich realizuje w ogóle poza oficjalnymi przestrzeniami, konsumując i produkując teksty na Wattpadzie.

Literatura i hip-hop

Krytykuje Dorotę nie tylko młodzież, która nie szanuje literatek, ale ludzie traktujący hip-hop i ogólnie muzykę jak coś poważnego; Masłowska to dla nich intruzka, która chociaż hip-hopową frazą napisała dwie książki („Paw królowej” i niedawno przeniesieni na ekran „Inni ludzie”), to po prostu nie wnosi niczego ciekawego. Pojawiają się też oskarżenia o klasizm, patrzenie z góry na mieszkańców blokowisk przez przedstawicielkę elit (co akurat wydaje mi się zarzutem dość chybionym; Masłowska ze swoim łobuzerskim przekąsem patrzy na wszystkich).

Cóż, dla mnie to prostu kolejny projekt jednej z pisarek, które od lat darzę sympatią; dodatek do książek, dramatów i felietonów, niewyraźna dykcja jest elementem jej persony, nawet jeśli to tylko żart, to opowiedziany bardzo dobrze, przy zaangażowaniu potężnej machiny. Taka piosenka nagrana w GarageBandzie w schowku na szczotki nie miałaby takiego znaczenia. Doskonale pokazał to koszmar lata 2020, antycovidowe wyzwanie „16 wersów”, gdy za mikrofony poza zawodowymi hip-hopowcami chwycili politycy, dziennikarze i literaci. Ktoś, kto narzeka na „Motyle”, chyba już zapomniał o „Ostrym cieniu mgły” prezydenta Dudy albo tacie Maty rapującym o Kaczyńskim.

Tymczasem kiedy Dorota wprawiała w spazmy hip-hopową młodzież i purystów, siłami Instytutu Literatury i Nowych Mediów Uniwersytetu Szczecińskiego oraz Książnicy Pomorskiej zorganizowano sympozjum „Rytm schowany w tekście”, poświęcone twórczości „inteligenckiego” rapera Łony. Może nie wszystkie zderzenia różnych światów kończą się nabiciem guza.

Posłuchaj: „Inni ludzie” zwalają z nóg

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną