Katalog przegrywów
„Narodowy spis zespołów”, czyli polski katalog przegrywów
O ile dawną polską tradycją było nazewnictwo, w którym przymiotnik „narodowy” znajdował się po rzeczowniku określającym rodzaj instytucji, o tyle od siedmiu lat – dzięki obecnej władzy – zapanowała tendencja wysuwająca rodzimy charakter na pierwsze miejsce. Trudno się dziwić, że kompilacja, zestawiona przez dwóch świeżych czterdziestolatków Tomasza Sikorę i Artura Sobielę, zatytułowana została szyderczo „Narodowy spis zespołów”. Wydawca – krakowski Ha!art, który dał nam m.in. prozaików Sylwię Chutnik, Sławomira Shutego czy też Michała Witkowskiego – oznacza ją jako 509. pozycję w swym katalogu, ale „Serii konceptualnej” to dopiero 11. publikacja. I owszem, rzecz to niezwykła, lekturę można przyrównać do smakowania książki telefonicznej jako utworu beletrystycznego.
Literalnie ta książka to spis ok. 12–13 tys. nazw, średnio po 60 na stronie, polskich muzycznych zespołów szeroko pojętej alternatywy (wszelkich podgatunków oprócz hip-hopu i techno) działających w kraju nad Wisłą i Odrą w ciągu ostatnich 45 lat. Od Walka Dzedzeja po np. współczesne Szklane Oczy.
W większości przypadków przyporządkowane im zostały ustalone miejsca pochodzenia – i nic poza tym! Nie sądzę, żeby w świadomości nawet wyrobionych fanów pozostało więcej niż 3–5 proc. z nich. To istny katalog nieudaczników, zwanych dziś przegrywami. Ale kojarzy się też z innym, podobnym słowem: przegrywane były też kasety, będące do końca XX w. najczęstszym i najtańszym w produkcji nośnikiem muzyki artystów z kręgu alternatywy.
Autorzy wykonali pracę tytaniczną, choć jak zawsze w takim wypadku można mieć pewne zastrzeżenia co do doboru, np. skoro w spisie jest uwzględniony mainstreamowy od dawna Kult, to czemu nie ma Róż Europy, które startowały z tego samego środowiska (są za to Lalki Kaliguli i Popołudniowe Kalafiory, z których Róże wyrosły).