Sukces Agnieszki Holland. „Zielona granica” z nagrodą specjalną jury w Wenecji
„Dedykuję tę nagrodę wszystkim tym, którzy niosą pomoc uchodźcom” – mówiła reżyserka, odbierając wyróżnienie podczas gali kończącej jubileuszowy 80. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji.
Film, który jest krzykiem
Jury doceniło film polskiej reżyserki opowiadający o sytuacji na granicy z Białorusią. „Robię film, który jest krzykiem” – mówiła Agnieszka Holland w „Polityce” w wywiadzie udzielonym Jackowi Żakowskiemu. „Mnóstwo rzeczy ode mnie nie zależy. Mogę je analizować, piętnować, mogę protestować, ale mogę robić to, co ode mnie zależy. Jeżeli będę w tym wytrwała, zasieję jakieś ziarenko. Ono może zgnić albo uschnąć, ale zawsze jest szansa, że coś z niego wyrośnie. Zajmuję się migracją, bo mam wizję, że zmierzamy do jakiegoś strasznego paroksyzmu ludzkości i że będziemy, a trochę już jesteśmy, jego autorami”.
„Uwzględniająca różne punkty widzenia, zrodzona z potrzeby serca opowieść odsłania złożoną sytuację, jaka panuje na polsko-białoruskiej granicy”, pisał w „Polityce” Janusz Wróblewski. Fabuła jest fikcyjna, lecz scenariusz powstał na podstawie prawdziwych wydarzeń. Przygotowania do filmu objęły setki godzin analiz dokumentów, wywiadów z uchodźcami, strażnikami granicznymi, mieszkańcami pogranicza, aktywistami i ekspertami. Powstało kino ostro zaangażowane społecznie, otwierające oczy, zrodzone z gniewu i chęci wykrzyczenia emocji, zmuszające do zajęcia stanowiska i przemyślenia wartości, w imię których się działa.
Reżyserka opowiadała „Polityce” w wywiadzie: „Jedną z ostatnich ofiar była młoda Etiopka, która zaczęła się bardzo źle czuć i została w lesie, a grupa poszła do Hajnówki, żeby prosić o pomoc. Trafili na policję. Powiedzieli dokładnie, gdzie ta kobieta leży. Policja oddała ich Straży Granicznej, która wszystkich wypchnęła na Białoruś. Po tygodniu, nie mając żadnych wieści, zaczęli alarmować różnych aktywistów, którzy w końcu znaleźli tę Etiopkę martwą. Nikt jej wcześniej nie szukał. Wiadomo, kto poprzez zaniechanie jest winien jej śmierci. Jak kiedyś dojdzie do procesu, winnych będzie łatwiej zidentyfikować niż w przypadku Przemyka. Udało się zebrać pieniądze na transport ciała do Etiopii. Matka i siostra bardzo pięknie podziękowały polskim aktywistom, oskarżając o tę śmierć państwo. Po czym odbył się relacjonowany przez afrykańskie media pogrzeb tej kobiety, w którym brały udział tysiące Etiopczyków”.
Nagonka prawicy na film i reżyserkę
„Nie obejrzawszy filmu Holland, prawicowe media orzekły, że zwiastun nie pozostawia cienia wątpliwości: to cios w plecy obrońców granic” – Janusz Wróblewski opisał nagonkę na „Zieloną granicę” i jej twórców. Stanisław Żaryn, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej, zarzucił Holland „oderwanie od realiów” i „insynuacje, które służą do atakowania Polski, Polaków i rządu”. Publicysta Piotr Zaremba ocenił, że przez „Zieloną granicę” przemawia co najwyżej „naiwny humanitaryzm”. Polityczka PiS Krystyna Pawłowicz, obecnie sędzia Trybunału Julii Przyłębskiej, nazwała film „haniebnym gadzinowcem”.
W jeszcze mniej dyplomatyczny sposób potępił „Zieloną granicę” Zbigniew Ziobro. Na portalu X (dawny Twitter) minister sprawiedliwości napisał, że w „III Rzeszy Niemcy produkowali propagandowe filmy pokazujące Polaków jako bandytów i morderców. Dziś mają od tego Agnieszkę Holland”. Reżyserka zapowiedziała kroki prawne przeciwko ministrowi sprawiedliwości i politykowi Suwerennej Polski sprzymierzonej z PiS (numer jeden na liście wyborczej PiS na Podkarpaciu).
Janusz Wróblewski komentował: „Całą tę godną pożałowania, kuriozalną nagonkę można by zrzucić na karb gorączki przedwyborczej, gdzie każdy pretekst wydaje się dobry, by atakować przeciwnika. Problem w tym, że nie pierwszy raz twórcy filmowi padają ofiarą polityki historycznej uprawianej przez prawicę. Podobna kampania nienawiści dotknęła stosunkowo niedawno, w 2013 r., »Idę« Pawła Pawlikowskiego. I chociaż tam sprawa wydawała się nieco bardziej lokalna, wychodziła od polskiego antysemityzmu, film otrzymał Oscara. Nie wiem, czy czarno-biały dramat Holland powtórzy międzynarodowy sukces »Idy«, z całą pewnością jednak uwrażliwia na problem, którego konsekwencje są globalne”. Film będzie miał premierę w Polsce 22 września.
Złoty Lew dla „Biednych istot”
Złotego Lwa dla najlepszego filmu podczas sobotniej gali zamknięcia 80. Festiwalu Filmowego w Wenecji otrzymały „Biedne istoty” Giorgosa Lanthimosa. W konkursie głównym uczestniczyły 23 tytuły. W wyścigu po Złotego Lwa „Biedne istoty” wyprzedziły m.in. „Priscillę” Sofii Coppoli, „Ferrari” Michaela Manna, „Dogmana” Luca Bessona i „The Promised Land” Nikolaja Arcela.
Wcześniej Srebrny Lew – Wielka Nagroda Jury został przyznany filmowi „Zło nie istnieje” Ryusuke Hamaguchiego.