To była niezwykła postać – zachęcił miliony Francuzów do czytania książek, wręcz zmienił ich podejście do literatury. Przez 15 lat (1975–90) w każdy piątek wieczorem 5 mln telewidzów w kraju oglądało jego program „Apostrofy” poświęcony dyskusjom o książkach. Dzięki temu stał się najpopularniejszą postacią telewizji francuskiej, bijąc w sondażach najlepsze prezenterki. I, co ciekawe, Pivot nie był jajogłowym filologiem czy klasycznym człowiekiem środowiska artystycznego. Biegłość telewizyjną zawdzięczał temu, że zajmował się najpierw dziennikarstwem sportowym!
Czytaj też: Setki premier, nagrody, wyścig pisarzy. Tak wygląda słynny sezon literacki we Francji
Cztery gadające głowy i… sukces
Program miał formułę bardzo prostą. Pivot zapraszał najczęściej czterech autorów ostatnio wydanych książek. Sadzał ich wokół niskiego stołu. Z boku w studiu ok. 30 osób na widowni dawało czasem reakcje w tle – śmiech, zasłuchanie. Ale istotne było to, co mówili pisarze: o sobie, o książkach, o życiu, o tym, co jeden wyczytał u drugiego. Te refleksje, niczym nieograniczone, miały jakiś wspólny tytuł, bo Pivot grupował książki wokół hasła. Raz była to miłość, kiedy indziej sztuka kulinarna albo wino, albo portrety wsi, albo nowi bohaterowie komiksu.
Na logikę jego telewizyjny program powinien być piekielną nudą: na krzesłach siedzieli zaproszeni goście i gadali przez 75 minut. Żadnych ilustracji, piosenek czy wstawek filmowych – same gadające głowy. A jednak był to szlagier. Audycję eksportowano do Belgii, Szwajcarii, Włoch, USA, Kanady, a pewien amerykański uniwersytet zakupił cały rocznik programów dla swych studentów. Popularność „Apostrofów” wzmacniały przemiany obyczajowe pod koniec XX w. Pivot brał na warsztat tematy, których konserwatywna powojenna moralność nie pozwalała dopuszczać w formie swobodnej dyskusji na antenę w porze największej oglądalności: seks, prędkość samochodów, alkohol.
Czytaj też: Czytanie na przemijanie. Nowa książka Houellebecqua budzi emocje
Umiał kojarzyć książki i autorów
Na emeryturze zasiadł w Akademii Goncourtów przyznającej corocznie prestiżową nagrodę najlepszej książki sezonu – jako pierwszy w historii juror, który nie jest pisarzem. Rozpowszechnił też regularne, publiczne konkursy na dyktanda. Były to naprawdę masowe imprezy, prawdziwe spektakle organizowane w wielkich salach, w amfiteatrze Sorbony, raz nawet na piłkarskim stadionie Stade de France.
Maestria Pivota polegała na kojarzeniu książek i autorów. Przypadkiem wiem o tropie jednego z takich poszukiwań. Pivot zauważył książkę „Higiena we Francji od średniowiecza po wiek XIX”. Czy to tytuł dla milionów na weekendowy wieczór? Ale Pivot przypomniał sobie, że aktorka Jane Fonda wydała wtedy podręcznik aerobiku dla 50-letnich kobiet. Do tego duetu doszedł arcypoważny prof. Leon Schwartzenberg, który opublikował wstrząsającą książkę o śmierci na raka. Poszukiwania trwały i dopiero pełny zestaw zaproszonych pozwolił na zupełnie naturalny udział autora historycznego dzieła o higienie, które samo nigdy by się nie przebiło.
Czytaj też: Żyć gdzie indziej, być kimś innym
Pisarz już nie dominuje na nieboskłonie
Francuski tygodnik „Le Point” żegna Pivota takimi zdaniami: „Od wina po sery, perfumy Diora, ubrania Chanel – Francja ma wiele specjalności i uroków, które świat polubił. Oczywiście, inne narody mają swoje przewagi. A jednak jest jedno zjawisko czy dyscyplina, w której Paryż długo bronił swego monopolu: sztuka konwersacji. Z całej Europy zjeżdżano do sławnych salonów – dla przyjemności wyszukanej rozmowy. Salony z czasem zwiędły i zaginęły. Pivot je ożywił i zdemokratyzował – w telewizji”.
Czytaj też: Nieznane oblicze Alberta Camusa
Pivot w wywiadzie dla „Polityki” sprzed lat powiedział: „Nie mam wrażenia, byśmy przeżywali bardzo wielki okres twórczości literackiej, podobny do tego, który Francja przeżywała w okresie np. międzywojennym z Proustem, Celine, Gidem, Martinem du Gardem. Dziś wydaje się też skromniejsze w porównaniu z latami zaraz po wojnie z Malraux, Camusem, Sartrem, Mauriakiem i innymi. Ale powtarzam, uwaga! Są dobrzy autorzy, choć trzeba też powiedzieć, że pisarze nie mają już tego prestiżu, który mieli od XVII w. Dlaczego? Bo wówczas była tylko literatura. Dziś jest wiele sztuk, które się zdemokratyzowały. Proponuje się publiczności tysiąc gwiazd i między tymi gwiazdami jest też pisarz, ale nie jest on jeden ani nie dominuje na nieboskłonie. Kiedyś, gdy wielki pisarz zajmował stanowisko w sprawie politycznej – powstawał tumult na cały kraj”. Może ta epoka kiedyś wróci.