Piękniej się różnić
MSN otwiera pierwsze wystawy. Znowu podzieli Polaków? Nie będzie mizdrzenia się do widza
W imponującej siedzibie widzowie oczekują imponujących wystaw. Czy je dostaną? Choć przez poprzednie lata Muzeum Sztuki Nowoczesnej skazane było na prowizoryczny ekspozycyjny Pawilon nad Wisłą, zyskało zaufanie zwiedzających. Może nie przyciągało spektakularnych tłumów, ale oferowało wystawy zarówno ważne, poświęcone węzłowym zagadnieniom współczesności, jak i atrakcyjne. Było więc o ekologii, wojnach, emigracjach, prawach człowieka, a z drugiej strony czarowały wystawy Marii Prymaczenko czy Aleksandry Waliszewskiej, wciągały opowieści z cyklu „Warszawa w budowie”.
Poza MSN w Warszawie działają jeszcze dwie państwowe instytucje, które regularnie i od lat zajmują się sztuką współczesną i nowoczesną, czyli Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski oraz Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki. Właściwie do dziś wszystkie trzy wędrują po zbliżonych programowych orbitach, specjalnie nie przejmując się tym, co planuje i realizuje „konkurencja”. Granice tożsamościowe są więc mocno zatarte i konia z rzędem temu, kto potrafiłby je precyzyjnie wskazać. Co więcej, wszystkie trzy posiadają własne kolekcje sztuki XX i XXI w., po które niekiedy sięgają, a także własne ambicje bycia na bieżąco. I nic nie wskazuje, by coś się miało zmienić.
Ale jest i wyraźna różnica. MSN jako jedyne ma w nazwie „muzeum”. Nie wiem, czy ów fakt do czegoś obliguje, ale na pewno wzmaga społeczne oczekiwania. Wzmocnione świadomością, że gmach jest nowy, duży i pozwala na ekspozycyjny rozmach. Uzasadnione stają się więc nadzieje, że oto trafimy w miejsce, w którym otrzymamy trwałą, rzetelną i kompleksową opowieść o sztuce nowoczesnej. Magii takiej wizji uległ nawet prezydent Warszawy, który przy okazji otwarcia budynku mówił o oczekiwaniu na ekspozycję stałą.