Nie żyje Krzysztof Kononowicz, twarz patointernetu. Ta śmierć powinna dać do myślenia
„Żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było bandyctwa i żeby nie było niczego” – większość z nas pamięta słynną deklarację Krzysztofa Kononowicza, z którą w 2006 r. kandydował na urząd prezydenta Białegostoku (dodajmy: bezskutecznie). Nieporadny, w tureckim swetrze, sprawiał wrażenie nie tyle polityka, ile ofiary żartu, z której to roli nie wyszedł przez kolejne niemal dwie dekady internetowej działalności. Kononowicz stał się memem w czasach, gdy nie byliśmy do końca pewni znaczenia tego słowa, a jego popularność przyciągnęła osoby, dla których stał się łatwym źródłem zarobku.
Trudno inaczej nazwać działalność kanału Mleczny Człowiek, który z Kononowicza i jego współlokatorów (m.in. zmarłego w 2023 r. Wojciecha „Majora” Suchodolskiego, uzależnionego od rozpuszczalnika nitro) uczyniła modelowy przykład patostreamingu – relację z ludzkiego zoo, którego odurzeni alkoholem i innymi substancjami, podatni na manipulację bohaterowie upadlają się ku uciesze widzów.
To dochodowa branża – choć dokładne przychody kanału nie są znane, to według szacunków popularnego youtubera Sylwestra Wardęgi w okresie największej aktywności kanał mógł przynosić zyski przekraczające 40 tys. zł miesięcznie. Pojawiło się na nim 3,2 tys. filmów, obserwuje go ponad 170 tys. widzów.
Czytaj też: Patomedia społecznościowe.