Kultura

Cannes: Linklater pokazał nowy film. Ta podróż w przeszłość tylko tu może się podobać

Kadr z filmu „Nouvelle vague” Kadr z filmu „Nouvelle vague” mat. pr.
We Francji, ojczyźnie nowej fali, gdzie jej kult nigdy nie został podważony i wciąż kusi swoją anarchistyczną legendą, film, który o tej legendzie opowiada, musiał wywołać zainteresowanie graniczące z histerią.

Niespodzianką jest to, że „Nouvelle vague”, przyjętą na Croisette dziesięciominutową owacją na stojąco, wyreżyserował Amerykanin Richard Linklater, twórca niezapomnianego „Boyhood”, czołowy reprezentant kina niezależnego za oceanem, rodzinnie oraz wykształceniem niezwiązany z Francją. Jak się okazuje, chociaż urodził się w Huston w tym samym roku, co odbyła się premiera „Do utraty tchu”, fakt, że został reżyserem, zawdzięcza właśnie zauroczeniu odwagą, bezkompromisowością i kinomaniacką inicjacją młodych krytyków z „Cahier du Cinema”.

Do utraty tchu

„Nowa Fala zmieniła moje życie – przyznał na konferencji prasowej. Mając 20 lat, wciąż wyobrażałem sobie, że zostanę powieściopisarzem lub dramaturgiem. Dla mnie kinem było Hollywood. Lubiłem filmy, ale nigdy nie myślałem o ich kręceniu. Kiedy zobaczyłem »Do utraty tchu« i inne filmy Nowej Fali, pomyślałem: »Więc to możliwe?«. Ta wolność mnie zafascynowała. Nie wiedziałem nic o kręceniu filmów, ale czułem, jak fajny, radosny i rewolucyjny był ten projekt. Niedługo potem przyjaciel moich rodziców pożyczył mi książkę o Nowej Fali. I do dziś ta epoka w historii kina pozostaje dla mnie fundamentalna. Nikt nie uosabia jej lepiej niż Godard”.

„Nouvelle vague” jest wyznaniem miłości Linklatera dla energii, pomysłowości, nieskrępowanej wolności skupionych wokół słynnego, opiniotwórczego miesięcznika teoretyków, którzy w pewnym momencie, jak to wyraził w ich imieniu Jean-Luc Godard, uświadomili sobie, że najlepszą krytyką kina jest odejście od biurka i zrobienie własnego filmu.

Reklama