Z platformy na scenę
Kariera rapera. Polski hip-hop jest już gotowy na gwiazdy z talent show?
Polskim talent show przez lata nie było po drodze z raperami. Choć pojedynczy artyści już od czasu „Idola” dostawali szansę na zaprezentowanie się na ekranie w najgorętszym czasie antenowym, w najlepszym razie stanowili egzotyczną ciekawostkę, wzruszając widownię i jurorów historią trudnego dzieciństwa i zdobywając punkty w pojemnej kategorii „autentyczność”. Niekiedy z niezłym skutkiem – grupa Najlepszy Przekaz w Mieście, rymująca o problemach nastolatków z domów dziecka, ustąpiła w trzeciej edycji „Must Be the Music” jedynie zespołowi LemON. Na fali chwilowego sukcesu udało im się nagrać jedną płytę, nim słuch o nich zaginął.
Przebicie tego wyniku zajęło ponad dekadę. Zeszłoroczną edycję „Mam talent!” wygrał 14-letni raper Bartek Wasilewski, któremu udało się wzruszyć Agnieszkę Chylińską piosenką dedykowaną matce („Ja jestem twoim synem, zawsze będę pamiętał/ Jako pierwsza kobieta trafiłaś mi do serca”). Zmianę widać też w konkurencyjnym „Must Be the Music”, tu w gronie jurorów tegorocznej edycji znalazł się śląski raper Miuosh, a rymujących uczestników nie brakowało. Był dziewięciolatek chwalący się swoim BMX-em, osiedlowy rap w wersji francuskiej, na rockowo, z pianinkiem… Zwycięzcami programu zostali Alien i Majtis, duet raperów z Bielska-Białej. Ich twórczość jest estetycznie mocno osadzona w poprzedniej dekadzie, za to na tyle melodyjna i pozbawiona kontrowersji, by mieć szansę na dłużej zagościć w komercyjnych rozgłośniach.
W finale Alien i Majtis okazali się lepsi od 11-latki wykonującej piosenki z „Krainy lodu” czy klasycznie wykształconego śpiewaka operowego, co dobrze pokazuje główne wyzwanie, z jakim muszą się mierzyć jurorzy przy ocenie raperów – brak odpowiedniego kontekstu.