Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Kulturalnie polecamy i ostrzegamy. „Stranger Things” jest clickbaitem. Warto było czekać?

Ostatni sezon „Stranger Things” na półmetku. Warto było czekać? Ostatni sezon „Stranger Things” na półmetku. Warto było czekać? mat. pr.
Twórcy serialu wystawili cierpliwość fanów na ciężką próbę. Jednak „Stranger Things” nawet w najsłabszym wydaniu wciąż ma sporo do zaoferowania.

Trzy i pół roku minęło od ostatniego odcinka czwartego sezonu „Stranger Things”. Twórcy serialu, bracia Dufferowie, wystawili cierpliwość fanów na ciężką próbę. Pytanie „czy warto było czekać?” jest oczywistym clickbaitem. Ale w gruncie rzeczy piąty sezon „Stranger Things” – a ściśle rzecz biorąc, jego połowa, bo przed nami jeszcze cztery odcinki, które będą miały premierę w okresie świątecznym – też jest takim clickbaitem. Obiecuje więcej, niż daje. Włączasz serial, by sprawdzić, co się dzieje u twoich ulubionych bohaterów, a w zasadzie niczego nowego się nie dowiadujesz: wciąż walczą przeciwko Vecnie o ocalenie Hawkins, wciąż muszą stawiać czoła władzy reprezentowanej przez wszechobecne wojsko i wciąż zmagają się z wyzwaniami, jakie stawia przed nimi wiek dojrzewania.

I nie szkodzi, że to wszystko już widzieliśmy w poprzednich sezonach – duża część uroku „Stranger Things” zawsze polegała na repetytywności tematów i zdarzeń – ale gorzej, że widzieliśmy to w znacznie lepszym wydaniu.

Czytaj też: Bracia Dufferowie, twórcy serialu „Stranger Things”: Nie wychowaliśmy się na telewizji

„Stranger Things”: czas stanął w miejscu

Piąty sezon rozpoczyna się mniej więcej półtora roku po wydarzeniach z finału poprzedniej serii. Armia otoczyła Hawkins kordonem, zamieniając miasto w więzienie (do czego mieszkańcy zdają się jakoś zbyt łatwo przyzwyczajeni), wojsko otworzyło też swoją bazę i laboratoria badawcze po Drugiej stronie.

Reklama