Zatrudnia się on, żeby przez kilka miesięcy w oddaleniu od rodziny walczyć z potężnymi pożarami lasów. Równie sprawnie Carey Mulligan gra jego żonę, która przez lęk przed porzuceniem i konieczność usamodzielnienia się zaczyna odreagowywać i dość toksycznie traktuje ich syna, nastoletniego Joego (Ed Oxenbould). Jednak, mimo mocnych kreacji, mimo kompetentnej reżyserii i ładnych zdjęć, w „Krainie wielkiego nieba” coś nie gra. Szwankują dialogi, które napisali debiutujący jako reżyser amerykański aktor Paul Dano i jego dziewczyna Zoe Kazan (zagrała również u Coenów w recenzowanym obok filmie Netflixa). Oboje kładą nacisk na rozmowy stonowane, konkretne i banalne w wyrazie do tego stopnia, że wydają się one momentami oderwane od naturalnych ludzkich reakcji. W założeniu w dialogach chodziło najwyraźniej o to, żeby pokazać, że pod powierzchnią w rodzinie wszystko się gotuje, niestety w praktyce wyszło koślawo.
Kraina wielkiego nieba, reż. Paul Dano, prod. USA, 105 min