Film

Idą hieny

Recenzja serialu: „Lampart”, scen. Benji Walters i Richard Worlow

„Lampart”, scen. Benji Walters i Richard Worlow „Lampart”, scen. Benji Walters i Richard Worlow Lucia Iuorio/Netflix
Nie ma tu wielkich nazwisk, jak w ekranizacji Viscontiego z 1963 r., ale jest klimat.

Po niedawnej świetnej ekranizacji „Stu lat samotności” Márqueza Netflix przygotował równie dobrą adaptację innej legendarnej powieści. Akcja wydanego w 1958 r. „Lamparta” Giuseppe Tomasiego di Lampedusy toczy się w latach 60. XIX w. na Sycylii, tematem jest rewolucja i zjednoczenie Włoch (szerzej pisaliśmy o tym w tekście Piotra Podemskiego pt: Przyczajony Lampart), oglądane z perspektywy tracącego wpływy rodu Salina – burbońskiej arystokracji rządzącej Sycylią, z księciem Fabrizio Corberą (Kim Rossi Stuart) na czele. To melancholijne spojrzenie na mechanizmy historii i pozbawiony złudzeń obraz starych i nowych Włoch. Rewolucjoniści-idealiści muszą ustąpić realistom i cynikom, po lampartach (arystokratach) przychodzą hieny (dorobkiewicze i nuworysze) i „wszystko musi się zmienić, żeby nic się nie zmieniło”.

Lampart, twórcy serii: Benji Walters i Richard Worlow, 6 odc., Netflix

Polityka 11.2025 (3506) z dnia 11.03.2025; Afisz. Premiery; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Idą hieny"
Reklama