Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Jak (nie) zabić autora

Kawiarnia literacka

Syndrom sztokholmski to stan psychiczny, który pojawia się u ofiar porwania lub zakładników, wyrażający się odczuwaniem sympatii i solidarności z osobami je przetrzymującymi. Tyle naukowa definicja. Życie jednak pokazuje, że syndrom nie jest wyłącznie domeną ofiar terrorystów.

Problem dotyczy również środowiska literackiego. Parafrazując powyższą definicję, można napisać, że syndrom pojawia się u autorów, którzy odczuwają sympatię i solidarność z poniżającym go wydawcą.

W jaki sposób wydawca może poniżyć autora? W bardzo prosty sposób. Wystarczy, że będzie sprzedawał jego najnowszą pozycję w pakiecie z różową torebeczką, bawełnianymi rękawiczkami, chińskim ciasteczkiem wyprodukowanym w Niemczech, zestawem wonnych kadzidełek i tak dalej. Po czym poznać, że dany autor cierpi na syndrom sztokholmski? Rozpoznanie jest łatwe. Otóż taki autor usilnie przekonuje w wywiadach prasowych, a nawet prywatnych rozmowach, że tak ma być, że torebeczka, rękawiczki, ciasteczko, kadzidełka to świetny pomysł. Ba, ci, którzy wchodzą w najgłębszą fazę syndromu, zaczynają wierzyć, że był to ich własny pomysł, że dział promocji danego wydawnictwa nie ma z nim nic wspólnego, że to najzwyklejszy wymóg współczesnego świata, ukłon w stronę nowej religii, że w ten sposób książka z pewnością sprzeda się lepiej. Jeśli rozpatrujemy literaturę o tak zwanych wyższych aspiracjach, to takie myślenie pozostaje wyłącznie autorskim myśleniem życzeniowym. Gadżety nie zwiększają sprzedaży w znaczny sposób. Gadżety za to świetnie stygmatyzują danego autora.

Czy autorzy rzeczywiście chcą, aby mówiono o nich: to ten (ta) od torebeczki, rękawiczek, ciasteczka i kadzidełek? Nie wydaje mi się. Ale mam też dobrą wiadomość. Syndromu można się pozbyć. Wystarczy sobie i wydawcy uświadomić, że te dwa ekstra tauzeny, otrzymane w półrocznym rozliczeniu jako efekt gadżeciarstwa, można spokojnie zdobyć (zachowując szacunek dla siebie samego) na trzech płatnych spotkaniach autorskich.

Polityka 50.2010 (2786) z dnia 11.12.2010; Kultura; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak (nie) zabić autora"
Reklama