Książki

Wyższe sfery uczuć

Recenzja książki: Henry James, "Złota czara"

materiały prasowe
Dziś nikt nie potrafiłby napisać takiej monumentalnej powieści.

Nieplanowana obecność roztropnej młodej damy o miłej aparycji to zawsze problem”. W tym zdaniu skrywa się esencja „Złotej czary”, jednej z najważniejszych i dotąd w Polsce nieznanej książki Henry’ego Jamesa. Odnajdujemy w niej koturnowość języka, wiktoriańską pruderyjność i zarys powieściowej sytuacji. Maggie Verver wychodzi za Amerigo, włoskiego księcia – Europa bierze ślub z Ameryką, tradycja z pieniędzmi. Ojciec Maggie poślubia z kolei dawną przyjaciółkę Ameriga, niezwykle piękną i – na standardy wyższych sfer – ubogą Charlotte Stant.

Tytułowa złota czara symbolizuje dawny związek Charlotte i księcia. Jej pęknięcie będzie towarzyszyć losom czworga bohaterów. James oczarowuje czytelnika stylem zupełnie odmiennym od tego, który znamy np. z „Portretu damy”. Zachwyca długą, precyzyjną frazą, znakomitymi dialogami, subtelnością budowania dramatyzmu, wreszcie niezwykłą przenikliwością w kreśleniu coraz bardziej splątanych relacji między czwórką bohaterów. Salon arystokratyczny, w którym królują konwencja i etykieta, zaś szczerość i bezpośredniość są niemal nieobecne, przedstawia obraz świata, odchodzącego wraz ze zmierzchem potęgi Starego Kontynentu.

Dziś nikt nie potrafiłby napisać takiej monumentalnej powieści, skrywającej tak prostą i – w gruncie rzeczy – błahą historię, ale opowiedzianą z niezrównanym mistrzostwem. Trudno wręcz bez niej wyobrazić sobie Virginię Woolf czy Jamesa Joyce’a.

Henry James, Złota czara, przeł. Anna Kłosiewicz, Prószyński i S-ka, Warszawa 2011, s. 712

Polityka 19.2011 (2806) z dnia 03.05.2011; Afisz. Premiery; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Wyższe sfery uczuć"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Życie seksualne polskich księży. Michałowe z plebanii odchodzą, wchodzą tinderowe

Młodzi księża są bardziej aspołeczni, stałe związki to dla nich wyjście ze strefy komfortu. Szukają relacji na portalach społecznościowych. Przelotnych, bez zobowiązań – mówi Artur Nowak, autor reportaży „Plebania” i „Zakrystia”.

Joanna Podgórska
16.03.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną