Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Nieruchomości

Kawiarnia literacka

Kiedy się kocha, trzeba odjechać” – pisał Blaise Cendrars i pisał świetnie, bo to jedna z tych fraz, w których poezja (jak w „jest tylko Beatrycze. I właśnie jej nie ma” Lechonia) rozkłada na łopatki logikę; wieloznaczność i sensy ukryte, intuicyjne, niejasne, radzą tu sobie ze zdrowym rozsądkiem.

12 lat temu wyjechałem na studia z rodzinnego miasta, które w szerszym sensie rodzinnym miastem nie jest i być nie może, jak to na tzw. Ziemiach Odzyskanych – jest tylko jakimś epizodem w łańcuchu przesiedleń i przenosin, XX-wiecznego przesuwania granic i wędrówki ludów. Mało kto w Gdańsku „jest stąd”, tak jak można „być stąd” w Poznaniu, w Krakowie, w małych miasteczkach, gdzie na miejscowym cmentarzu leżą przodkowie od 10 pokoleń.

Chwalę sobie to wyjechanie; ucieczkę od najbliższej rodziny, co powinno być, jak sądzę, nieodzownym elementem w życiu każdego młodego człowieka; ucieczkę od domowych obiadków, od zapewnionego wiktu i opierunku, od utartych zwyczajów, kolein – które powinno się samemu wytyczyć od nowa, na własną miarę, własnymi kołami wyjeździć, a nie przyjąć pokornie, bez refleksji, leniwie. Wprawdzie jeśli – jak w naszym przypadku – ma się rozrosłe kuzynostwo i pociotkostwo, występujące licznie w mieście, do którego się ucieka, to jakaś forma klanowości pozostaje, ale to już zupełnie inny rodzaj pokrewieństwa, przyjacielski raczej: wspólne kolacje raz na jakiś czas, wymiany plotek i opowieści o zamierzchłych przodkach, którzy mniej nas ze sobą łączą niż niewymuszona serdeczność.

Od lat na Wszystkich Świętych zostaję w Warszawie – dawno już bowiem policzyłem, że mam tu więcej grobów niż w Gdańsku. Moje Święto Zmarłych jest więc świętem zmarłych zamierzchłych: praprababki, pradziadka, jakichś XIX-wiecznych stryjów i kuzynów, po których został tylko plik nieopisanych zdjęć. Nie wiem, pewnie jest coś z reakcji obronnej w tym, że zamiast odwiedzać najbliższych, spotykam się z nimi zupełnie inaczej: chodząc na te groby, na które oni chadzali przed pół wieku, przed wiekiem.

Polityka 48.2011 (2835) z dnia 23.11.2011; Kultura; s. 83
Oryginalny tytuł tekstu: "Nieruchomości"
Reklama