W "Pożądaniu" z 1989 roku Elfriede Jelinek kreuje mocne, jednoznacznie agresywne obrazy. Nie rezygnuje z retoryki przemilczeń, operowania skrótami. Tak było w "Amatorkach", tak było w "Wykluczonych", tak dzieje się w "Pożądaniu": mowa o rytmie J. Seb. Bacha, o narzędziu tortury - elektr. kablu, czy o publ. środkach transportu. Pojawiają się skróty rodem z czeluści urzędów. Język zachowuje się, jakby przekazywał informacje o wyroku lub komendy - a przy tym oddaje i nędzę kobiety-ofiary, i mężczyzny-kata.
Elizabeth Badinter pisała w "Fałszywej ścieżce", że przemoc chyba nie wie, co to płeć. W rzeczywistości literackiej to stwierdzenie też ma zastosowanie. Tyle że np. Jelinek tworzy ostrą prozę, bo ma wrażenie, że w rzeczywistości pozaliterackiej przemoc doskonale przylega do mężczyzn.
Członek Akademii Szwedzkiej, Knut Ahnlund, ironizował, że niektórzy krytycy nazywają chaotyczność tej prozy bogactwem skojarzeń, niekontrolowany nadmiar okropieństw - przekraczaniem tabu. Twórczość Elfriede Jelinek uznał za jednorodną i obsesyjną. Rzeczywiście, ale może nic w tym dziwnego, skoro została ona ufundowana na męskiej hipokryzji i tworzy spójny projekt. Do galerii bohaterów, którzy sprowadzają się do ciała i meldują się z nim na służbie, dołączają dyrektor fabryki papieru, jego żona Gerti oraz jej młody kochanek, Michael z "Pożądania". Austriaczka pokazuje, jak trudno się pozbierać po rozebraniu. Mężczyzna chce zatamować wylewanie się życia, ubezpłodnić żonę, „jej intymność już od dawna przypomina walcownię". Każde sczepienie ciał przynosi ból. Bijąc matkę, bije się też dziecko. Nikt tu nikogo nie podnosi, wszyscy się zarzynają.
Wstrząs i oczyszczenie. Litość i trwoga. Powstała powieść bezczelna i mięsista. Anty-Pieśń nad pieśniami.
Elfriede Jelinek, Pożądanie, przeł. Elżbieta Kalinowska, WAB, Warszawa 2007
- Kup książkę w merlin.pl