Krew, pot, narkotyki, czyli praca w nowojorskiej kuchni
Recenzja książki: Anthony Bourdain, "Kill grill. Restauracja od kuchni"
Anthony Bourdain - autor „Kill grill. Restauracja od kuchni" jest jednym z najsłynniejszych amerykańskich szefów kuchni oraz telewizyjnych showmanów. Jego występy w tv wzbudzają szalony entuzjazm i równocześnie ostre polemiki. Podobnie jest i z książkami. Bourdain bowiem wydał już ich kilka i wszystkie sprzedawały się doskonale.
„Kill grill" też trafiła na listy bestsellerów. A jej autor zastrzega się już we wstępie, że wie, iż stąpa po kruchym lodzie zdradzając tajemnice restauracyjnych kuchni. Jeszcze więcej zaś ryzykuje wymieniając z nazwiska nowojorskich - i nie tylko - kucharzy, restauratorów czy krytyków kulinarnych. Co gorsza - jak twierdzi Anthony - lektura tej książki może odstraszyć co subtelniejszych smakoszy od wizyt w restauracjach do końca ich życia. Jest w tym coś z prawdy. Ale pod warunkiem, że książkę tę czyta się jak dokument lub reporterską relację. Inteligentny czytelnik szybko jednak orientuje się, że autor - stosując konwencję reportażu - wyraźnie daje mu też sygnały, że jest to równocześnie tekst ironiczny czy raczej autoironiczny. Trudno bowiem inaczej traktować wyznania Bourdaina, piszącego o sobie jako narkomanie, złodzieju, pijaku, niemalże bandycie i kulinarnym zboczeńcu, wiedząc, co osiągnął zarówno w swoim podstawowym zawodzie (a jest on najbardziej wziętym szefem kuchni w mieście tysięcy lokali), jak i w realizacji telewizyjnych programów oraz na księgarskim rynku.
Naśmiewając się z metod szkolenia przyszłych kucharzy w najsłynniejszej amerykańskiej szkoły kulinarnej The Culinary Institut of America, zwanej w skrócie CIA (sam jest jej absolwentem), kpiąc z kucharzy i restauratorów, właścicieli najsłynniejszych nowojorskich lokali, opisując kulisy ich funkcjonowania - równocześnie uczy wnikliwych czytelników zasad gotowania, a także - co jeszcze ważniejsze - metod wyboru i kupowania najlepszych produktów żywnościowych.