Seks w wielkim mieście, czyli w Warszawie? Czemu nie, może być nawet ostrzej niż w Nowym Jorku. Agnieszka Niezgoda, była dziennikarka „Polityki”, napisała zabawną i bezpruderyjną satyrę na mężczyzn. Opowiada o przygodach niejakiej Majki, dziennikarki z pisma kobiecego, która szuka faceta z krwi i kości, a trafia na… Bzyka Skarpetkę i jemu podobnych. Trudno powiedzieć, który jest gorszy: czy narcyz, zachwycony tylko swoim ciałem, czy artysta, któremu mamusia robi pranie, czy superkochanek, uzależniony od portalu randkowego, czy może czterdziestoletni chłopiec – klubowicz. Może ostatnia zdobycz, redaktor pisma „Fun&fuck”, luksusowy facet w skórzanych spodniach, okaże się trafiony? Ten jest przynajmniej szczytem marzeń Majeczki, warszawkowej singielki, która wie, gdzie się bywa, co się je i co się obowiązkowo nosi.
„Dobranocka” Niezgody pokazuje obraz pokolenia, w którym marka tworzy osobowość albo skazuje na towarzyskie nieistnienie. Majka zżyma się na ten świat, ale jest jego częścią, pływa w nim jak ryba w wodzie. Nie szuka, jak bohaterki dawnych romansów, porozumienia dusz, ale po prostu bierze sobie facetów, męskie pokraki, których ma ochotę „bzyknąć”. W literaturze męski odpowiednik Majki – taksujący laski tak jak ona facetów – byłby dziś bez wątpienia nazwany szowinistyczną świnią. Majka jest po prostu świadoma swojej kobiecości.
Agnieszka Niezgoda, Dobranocka, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2009, s. 316