Teatr

Trojański wirus komputerowy

Recenzja opery: „Trojanie”, reż. Carlus Padrissa

Próba „Trojan” . W centrum Anna Lubańska (Dydona). Próba „Trojan” . W centrum Anna Lubańska (Dydona). Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Dużo tu, za pomocą scenografii, kostiumów i projekcji, nawiązań do „Gwiezdnych wojen” i innych filmów SF.

Pięć godzin trwające (cztery godziny muzyki, dwie przerwy) dzieło Hectora Berlioza „Trojanie” doczekało się w Operze Narodowej polskiego prawykonania dzięki koprodukcji z operą w Walencji i Teatrem Maryjskim w Petersburgu – z Katalonii są realizatorzy, grupa La Fura dels Baus, z Petersburga – szef muzyczny spektaklu Walery Gergijew. Odbyły się niestety tylko trzy przedstawienia.

Wieczór mógł zadowolić miłośnika opery (dzięki poziomowi muzycznemu) i ubawić miłośników gatunku fantasy (dzięki zabiegom reżysersko-scenograficznym). W koncepcji Carlusa Padrissy Trojanie zarażają się najbardziej znanym wirusem komputerowym – koniem trojańskim. Ten wirus większość ludu niszczy, a ocalałych infekuje, tak więc Eneasz z towarzyszami odwiedzając Kartaginę (Marsa?) będzie musiał również dokonać dzieła destrukcji.

Dużo tu było, za pomocą scenografii, kostiumów i projekcji, nawiązań do „Gwiezdnych wojen” i innych filmów SF, choć nie zawsze stosowanych konsekwentnie (pojawia się np. scena tradycyjnego baletu), a czasem dość naiwnych (wielkie pasiaste plastikowe rury z agresywnymi postaciami ludzkimi u wylotów jako węże, które zabiły Laokoona). Dużo było latania w powietrzu ludzi i gadżetów, laptopów trzymanych przez wykonawców (skądś przecież trzeba było się zarazić), konstrukcji realnych i wyświetlanych. Z muzycznego wykonania jednak można było mieć pełną satysfakcję. Dyrygent, choć przybył na próby w ostatniej chwili, potrafił ująć całość w karby i nadać świetne tempa. Orkiestra i chór spisali się znakomicie. W międzynarodowej obsadzie wyróżniły się szczególnie dwie role żeńskie: w części pierwszej (I i II akt), ilustrującej upadek Troi, Sylvii Brunet jako Kasandry, a w części kartagińskiej (akty III–V) – Anny Lubańskiej jako Dydony. Panowie towarzyszący bohaterkom wypadli nieco blado, ale mógł się podobać zwłaszcza Sergiej Semiszkur w roli Eneasza (znany już widowni Opery Narodowej) czy Rafał Siwek jako Narbal, minister dworu Dydony. Polska strona dała z siebie naprawdę wiele.

Hector Berlioz, Trojanie, reż. Carlus Padrissa, Opera Narodowa w Warszawie

Polityka 04.2011 (2791) z dnia 21.01.2011; Afisz. Premiery; s. 65
Oryginalny tytuł tekstu: "Trojański wirus komputerowy"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną