Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Obiecanki cacanki

Recenzja spektaklu: "Ziemia obiecana", reż Jan Klata

Będzie śmiesznie i o chciwych kapitalistach.

Pierwsze pięć minut „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta, w reż. Jana Klaty (koprodukcja Festiwalu Dialogu Czterech Kultur w Łodzi, Teatru Polskiego we Wrocławiu i Hebbel am Ufer w Berlinie), mówi wszystko o spektaklu. Najpierw z offu głos przedstawiający się jako Władysław Stanisław Reymont stwierdza, że ten, kto się oparł o kolumnę, jest brudny, następnie Bum Bum (Marcin Czarnik) wygłasza pochwałę chciwości – zaczynający się od słów „Greed is good” monolog Gordona Gekko, bezwzględnego gracza giełdowego z „Wall Street” Olivera Stone’a.

Będzie śmiesznie i o chciwych kapitalistach. Scenerią jest kawiarnia, w której biznesmeni, z nieodłącznymi laptopami, ubijają kolejne wirtualne interesy i świętują ogranie konkurencji. Reżyser w wywiadach zdradzał, że czytał biografie rekinów amerykańskiej finansjery, jednak wnioski, jakie z nich wyciągnął, mocno rozczarowują: obraz kapitalizmu odmalowany w spektaklu jest stereotypowy, banał goni banał. Karol Borowiecki (Bartosz Porczyk), Moryc Welt (Michał Majnicz) i Maks Baum (Jakub Giel) to ludzie zimni, bezwzględni i bardzo przy tym infantylni. W ich męskim świecie kobiety to ubrane w gorsety, chwiejące się na niebotycznych obcasach i tańczące na rurach lalki; są manifestacją statusu, dostarczycielkami posagów, mają wyrażać uwielbienie.

Nie zaskakuje także forma przedstawienia, będąca powieleniem wszystkiego, do czego Klata nas w swoim teatrze przyzwyczaił. Przerysowane, farsowe (jednocześnie perfekcyjne) aktorstwo, dowcipy i grepsy: fakt, że jesteśmy w kawiarni, a Mada ma na nazwisko Müller, skutkuje cytatem ze spektaklu tańca Piny Bausch „Cafe Miller”; trzej główni bohaterowie to parodia ról z filmu Andrzeja Wajdy; skoro kapitalizm to dżungla, Borowiecki zakłada maskę goryla itd. Kilka scen zostaje w pamięci, np. gra na zestawach perkusyjnych (oddzielnych) Lucy Zucker (świetna Ewa Skibińska) i Borowiecki w scenach „dzikiego” seksu, generalnie jednak spektakl wypada dużo poniżej możliwości reżyserskich Klaty.


Polityka 39.2009 (2724) z dnia 26.09.2009; Kultura; s. 63
Oryginalny tytuł tekstu: "Obiecanki cacanki"
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną