Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Przypadek

Jak nasza Ekstraklasa nie poznała się na Paulinho

Paulinho gra dziś w FC Barcelona. Paulinho gra dziś w FC Barcelona. Albert Llop/Anadolu Agency/ABACA / East News
Przez ŁKS do Barcelony – brzmi jak bajka. Ale w jej polskim rozdziale piłkarz Paulinho był pionkiem.
Paulinho w barwach chińskiego GuangzhouMAXPPP/Forum Paulinho w barwach chińskiego Guangzhou

Transfer Brazylijczyka Paulinho do Barcelony nie wywołał na rynku zawrotów głowy. Kwota 40 mln euro odstępnego nie robi dziś wrażenia; bardziej intrygujące było to, że Barcelona sięgnęła po zawodnika z ligi chińskiej, protekcjonalnie traktowanej przez europejską czołówkę futbolową. Były klub Brazylijczyka, ŁKS, korzystając z przepisów FIFA o wynagradzaniu przy okazji transferów klubów, które przyłożyły się do promowania młodych zawodników, mógłby nawet dostać swoją dolę. Ale mu się nie należy, bo ten dzisiejszy ŁKS z tamtym sprzed 10 lat nie ma w sensie prawnym nic wspólnego. Więc 150 tys. euro trafi do PZPN. Z przeznaczeniem na wydatki na młodzież.

Z dnia na dzień

Było biednie, ale wesoło – tak sezon 2007/08 w Łódzkim Klubie Sportowym pamięta Marcin Adamski, wówczas podstawowy obrońca zespołu. – Jak w większości klubów mających problemy organizacyjne i finansowe, wszystko trzymało się razem dzięki nam, piłkarzom. Chciało się trenować i grać, bo w zespole była fajna atmosfera. A pensje? Wierzyliśmy, że w końcu zostaną uregulowane.

Płacenie z poślizgiem nie było wówczas w Ekstraklasie niczym nadzwyczajnym. Przepisy licencyjne, nakładające na kluby obowiązek rozliczania się z zawodnikami na bieżąco, wprawdzie obowiązywały, ale patrzono na nie przez palce. ŁKS, jak połowa klubów w lidze, balansował na krawędzi. Egzystował z dnia na dzień, marząc o dobrym wujku, który sypnie groszem i zapewni wreszcie jakąś stabilizację. Latem 2007 r. nadzieje odżyły, gdy zainteresowanie inwestycją w ŁKS wyraził Algimantas Breikstas, 40-letni biznesmen z Litwy, działający w branży alkoholowej i spożywczej.

– Breikstas był właścicielem klubu FC Vilnius. Ale uwierały go przepisy litewskiego związku piłki nożnej, w myśl których, aby przystąpić do rozgrywek, trzeba było najpierw wpłacić wpisowe gwarantujące wypłacalność wobec piłkarzy w razie kłopotów właściciela – mówi Marek Chojnacki, klubowa legenda, swego czasu rekordzista pod względem spotkań rozegranych w Ekstraklasie.

Polityka 35.2017 (3125) z dnia 29.08.2017; Ludzie i Style; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Przypadek"
Reklama