Robert Lewandowski dołączył do Barcelony szczycącej się mottem „więcej niż klub”. Ale jeśli chodzi o stan jej finansów, bardziej aktualnie brzmiałoby: mniej niż zero.
Stało się. Po długich tygodniach przepychanek, przekomarzania się czy nawet sporów Robert Lewandowski ma wolną drogę do FC Barcelona. Bayern inkasuje 50 mln euro i robi świetny interes. Czy to samo będą mogli powiedzieć szefowie katalońskiego klubu, okaże się za jakiś czas. 34-letni Polak ma zapewniony czteroletni kontrakt.
W sobotę od rana coraz więcej mediów nie miało już wątpliwości. „Załatwione. Robert Lewandowski dołączy do FC Barcelona” – napisał Tobi Altschaeff z niemieckiego „Bilda”.
Niemożliwe stało się faktem. Leo Messi nie będzie piłkarzem FC Barcelona. Ta wiadomość na dłuższą chwilę przyćmi olimpijskie wieści z Tokio.
To dywanowy nalot na europejski futbol. Jego skutków nie można do końca oszacować, ale wiadomo, że obudziliśmy się w innej piłkarskiej rzeczywistości.
Jeszcze nigdy sama możliwość zmiany klubu przez gwiazdę futbolu nie była wydarzeniem o randze globalnej.
Najbardziej rozpoznawalnym dziś symbolem katalońskiego patriotyzmu jest kosmopolityczna FC Barcelona.
Przez ŁKS do Barcelony – brzmi jak bajka. Ale w jej polskim rozdziale piłkarz Paulinho był pionkiem.
Wizytówką Barcelony jest slogan „więcej niż klub”. Jej były trener Pep Guardiola też jest kimś więcej niż trenerem. Właśnie wrócił do gry jako trener niemieckiego Bayernu Monachium.
Są w Polsce takie miejsca, gdzie finał piłkarskiej Ligi Mistrzów: Barcelona–Manchester United, będzie oglądany ze szczególnym oddaniem.