Hitem ostatnich targów E3 była prezentacja CD Project RED, na której wystąpił Keanu Reeves. W długo wyczekiwanej grze „Cyberpunk 2077” wciela się w postać cyfrowego ducha, co nieco przypomina naszą rzeczywistość, w której został internetowym memem. Kiedyś furorę robiło jego zdjęcie, na którym ze smutną miną dzieli się kanapką z gołębiem, a najnowszym trendem jest jego zdjęcie z targów, gdy mówi do fana: „You are breathtaking!” („Zapierasz dech w piersiach!”).
Bardzo szybko zdjęcie zostało przerobione na grafikę i wrzucone na koszulkę, reklamowaną na Facebooku przez jeden z licznych (i tajemniczych) sklepików z T-shirtami, gaciami i skarpetami, na których można rozpoznać popularne memy. Jedno jest pewne – za koszulką nie stoi ani Keanu Reeves, ani CD Project RED.
Wredna morda przynosi zyski
Interesującym przypadkiem jest tzw. trollface, jeden z najpopularniejszych memów ostatniej dekady. Wredna morda trolla, wyszczerzona w szyderczym uśmiechu, była ważnym aktorem tzw. rage comics, komiksów opartych na rysowanych w prosty sposób postaciach ekspresyjnie wyrażających różne emocje. Kopiowane, przerabiane, przetwarzane, wreszcie sprzedawane: na kubkach, koszulkach i przypinkach, które wciąż można spotkać w czasie wakacyjnych eskapad nad Bałtyk.
Tymczasem w 2010 r. autor słynnej wrednej mordy, pochodzący z Oakland niejaki Carlos Marcio Ramirez, pseudonim Whynne, zarejestrował ją w USCO, amerykańskim biurze praw autorskich. Dowiódł, że jest autorem komiksu, w którym trollface pojawiła się po raz pierwszy (opublikował go w 2008 r. na stronie deviantART i forum obrazkowym 4chan), i uzbrojony w dokumenty ruszył do walki z cwaniakami, którzy próbowali dorobić się na cudzej pracy. W 2015 r. Ramirez w wywiadzie dla serwisu Kotaku opowiedział, że przez te pięć lat zarobił ponad 100 tys. dol. – na co złożyły się licencje i ugody. W czasach największej popularności memu dzięki umowom z siecią Hot Topic koszulki z wredną mordą zarabiały kilkanaście tysięcy dolarów miesięcznie.
Czytaj także: Kto wymyśla memy, czyli co ma wspólnego Andrzej Duda z kotem
Żaba Pepe zostaje nazistą
Ramirez nie jest jedynym twórcą, który broni praw do swojego rysunku. Podobną drogą poszedł Matt Furie, autor komiksu „Boy’s Club” opowiadającego o przygodach nastoletnich potworków. Internet zakochał się w jednym z nich, żabie o imieniu Pepe. Po sieci krążył kadr, w którym zielonoskóra postać o wielkich oczach mówi: „Feels good, man” („To przyjemne uczucie, ziom”, tak Pepe odpowiadał na pytanie kolegi, dlaczego sika ze spodniami opuszczonymi do kolan). Plastyczna gęba żaby wyrażała również inne uczucia, jak zadowolenie z siebie, przez co stała się bazą do przeróżnych remiksów i memetycznych mutacji.
W przypadku Pepe nie poszło jednak o zyski z koszulek, ale coś poważniejszego – politykę. Na skutek zbiegu okoliczności i zagubienia nie do końca rozumiejącej internetu prasy liberalnej w 2015 r. Pepe stał się... faszystowskim symbolem. Wystarczyło, że jeden z użytkowników 4chana dorobił żabie perukę prezydenta Trumpa. Obrazek trafił na Twittera ówczesnego kandydata, sprawę zauważył sztab Hilary Clinton, liberalne media zrobiły dętą aferę o „żabie faszyście”, a trolle z 4chana uśmiechnęły się szyderczo – i tak niewinna żaba została przejęta przez ruchy altprawicowe (więcej w tekście „Jak neonaziści ukradli Pepe”).
Czytaj także: Kto i dlaczego tworzy memy w internecie
Twórca mema idzie na wojnę
Matt Furie próbował najpierw walczyć o swoją żabę, organizując np. zbiórkę na wydanie oryginalnego komiksu, a potem wkroczył na drogę prawną. W 2017 r. zablokował wydanie kryptorasistowskiej książeczki dla dzieci, w której Pepe wystąpił w głównej roli. Ugodą zakończyła się właśnie sprawa wytoczona serwisowi Info Wars, należącej do Alexa Jonesa altprawicowej rozsiewni fake newsów i teorii spiskowych (przykład: chemikalia dodawane do wody sprawiają, że żaby stają się homoseksualne).
Jones znalazł się na celowniku Matta Furie po tym, jak w sklepiku Info Wars pojawił się plakat z bohaterami altprawicy, w tym z Pepe. Próbował bronić się, odwołując do „wolności słowa”, ale najwyraźniej nie zgodzili się z tym prawnicy. Zgodnie z umową przedsądową Jones musi zapłacić twórcy żaby 15 tys. dol. To tylko jeden z wielu ciosów, które spadły ostatnio na internetowego bojownika – w 2018 r. został zbanowany na Twitterze, a w maju 2019 – na Facebooku i Instagramie.
Zwykli internauci „robiący memy” mogą spać spokojnie – twórców interesują tylko osoby, które przywłaszczają sobie cudzą pracę w celach zarobkowych. Na przykład w marcu 2015 r. Ramirez doprowadził do usunięcia ze sklepu z grami na konsolę Wii U gry „Meme Run”. Szkoda, że pozwy raczej nie dosięgną nadmorskich sklepików i nieszczęśni wczasowicze wciąż są narażeni na obcowanie z okropnymi T-shirtami.