Gdy futbolowa Europa emocjonowała się losowaniem grup piłkarskiej Ligi Mistrzów, kibice łudzili się jeszcze, że chociaż w Lidze Europy będą mogli patrzeć na polską drużynę. Złudzenia prysnęły kilka godzin później. Rangersi z Glasgow późno, bo późno, ale jednak gola Legii strzelili, a to wystarczyło do awansu (w pierwszym meczu w Warszawie było bezbramkowo).
Czytaj też: Szemrana historia Wisły Kraków
Nie tracą dobrego samopoczucia
I tak kolejny raz pożegnaliśmy się z Europą, zanim na dobre zaczęły się poważne rozgrywki. Prezes Legii Dariusz Mioduski, który jest moim wielkim rozczarowaniem, zapowiedział, że w razie europejskiej katastrofy zacznie budować klub na innych fundamentach. Rozumiem, że na finansowo lżejszych. Może to i dobrze.
Teraz odpadła Legia, a przedtem Cracovia, Lechia i Piast. Jeszcze raz okazało się, że nie potrafimy się utrzymać nawet w przedsionkach piłkarskich salonów. Odpowiedzialni za stan klubowej piłki nie tracą za to dobrego samopoczucia. Trzeba tylko przetrzymać chwilowe zawodzenie mediów, a później na nowo można udawać kozaków w lidze. I brać za to naprawdę spore pieniądze.
Czytaj też: PiS gra w piłkę, czyli jak były rzecznik zostaje wiceprezesem Ekstraklasy
Z Legią miało być inaczej
Wydawało się, że z Legią będzie trochę inaczej.