Ludzie i style

PiS gra w piłkę, czyli jak były rzecznik zostaje wiceprezesem Ekstraklasy

Stanisław Karczewski i Marcin Mastalerek Stanisław Karczewski i Marcin Mastalerek Agencja Gazeta
Kluby Ekstraklasy coraz bardziej uzależniają się od publicznych pieniędzy. Obecna władza chce zbić na tym kapitał polityczny.

Ekstraklasa SA, zarządzająca krajowymi rozgrywkami piłkarskimi, ogłosiła właśnie z wielką pompą podpisanie nowego kontraktu na transmitowanie ligowych spotkań. Spółka, czyli de facto kluby, mają więcej zarobić, a to przede wszystkim dlatego, że w nowym rozdaniu swój udział ma telewizja publiczna, która w ciągu sezonu pokaże na swoich antenach ponad 30 spotkań. Mówi się, że ten skromny pakiet kosztował 70 mln zł za sezon.

Piłka nożna uzależniona od publicznych pieniędzy

Ligowa piłka coraz bardziej uzależnia się od publicznych pieniędzy – najpierw, w związku z brakiem zainteresowania ze strony prywatnych firm, do Ekstraklasy w roli głównych sponsorów weszły spółki Skarbu Państwa: PKO BP oraz Lotto. Teraz dołącza publiczna telewizja, gdzie żadna decyzja – w tym finansowa – nie może zapaść bez zgody PiS. Mówiło się, że kwestią czasu jest, aż we władzach Ekstraklasy SA pojawi się ktoś z politycznego nadania. I rzeczywiście – nowym członkiem zarządu spółki został Marcin Mastalerek, były rzecznik PiS, protegowany zachodniopomorskiego barona partii Joachima Brudzińskiego.

Mastalerek obecnie spełnia się w piarze i konsultingu, zdarza mu się nawet publicznie krytykować decyzje swoich byłych pryncypałów z PiS. Ale sporadycznie. Raczej drobne prztyczki niż walenie na odlew. Chciał być piłkarzem, ale nie przebił się w szczecińskich klubach. Teraz twierdzi, że wreszcie będzie miał okazję spełniać się w futbolu. Ma odpowiadać za przyciąganie do spółki sponsorów – do tej pory zarząd Ekstraklasy był jednoosobowy (prezes Marcin Animucki), co może poniekąd tłumaczyć trudności z pozyskiwaniem pieniędzy od firm, które traktowałyby swoje zaangażowanie jak biznes: zapłacimy, pod warunkiem że będąc kojarzonymi z ligową piłką, coś na tym zarobimy. Poza spółkami Skarbu Państwa udało się do tego przekonać producenta wędlin, napojów energetycznych i zegarków.

Pieniądze spółek Skarbu Państwa to oczywiście pieniądze nas wszystkich

PiS liczy na to, że miliony pompowane w ligową piłkę przydadzą się w kampanii wyborczej. W każdym mieście, gdzie gra ekstraklasowy klub, będzie mógł chwalić się tym, że dobra władza – poprzez podległe jej spółki i telewizje – dba o lokalną piłkę. Pieniądze spółek SP to oczywiście pieniądze nas wszystkich. Również tych, którzy futbolem w ligowym, polskim wydaniu gardzą, gdyż nie da się go oglądać. Zresztą na ligową piłkę coraz trudniej znaleźć amatorów. W sezonie 2017/18 oglądalność telewizyjna spadła w porównaniu do poprzedniego. Podobnie jak frekwencja na stadionach.

Teraz, dzięki temu, że w każdej ligowej kolejce jedno spotkanie będzie pokazywane na antenach TVP, liczba widzów wzrośnie. Sukces murowany. Ciekawe, kiedy w końcu przełoży się to na poziom ligowej piłki, bo w ostatnim rankingu europejskich lig Ekstraklasa spadła na 24. miejsce. Gonią nas Izrael i Kazachstan.

Czytaj także: Jak zgodnie z prawem rozliczyć PiS

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

O Polityce

Zapraszamy do Krakowa, Poznania i Lublina

Zapraszamy na spotkania z Je­rzym Baczyńskim, redaktorem naczelnym „Polityki”, autorem książki „Przy­PiSy, czyli krótka historia 8 długich lat”, oraz z redaktorami Mariuszem Janickim i Wiesławem Władyką, autorami książki „Symetryści. Jak się pomaga autokratycznej władzy”.  

Redakcja
19.09.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną