Ludzie i style

Klimat na lęk

Klimat na lęk. Czym jest depresja klimatyczna?

Wszystko, czego doświadczają Grenlandczycy, prędzej czy później przytrafi się reszcie świata. Wszystko, czego doświadczają Grenlandczycy, prędzej czy później przytrafi się reszcie świata. Lucas Jackson/Reuters / Forum
Czy depresja klimatyczna jest już chorobą cywilizacyjną naszych czasów? Jeśli spojrzymy na Grenlandię, łatwo uznamy, że tak. Ale może lęk przed końcem świata jest lepszy niż obojętność?
Z badań wynika, że katastrofę uznaje za rzeczywistą aż 90 proc. mieszkańców Grenlandii.Rob Oo/Wikipedia Z badań wynika, że katastrofę uznaje za rzeczywistą aż 90 proc. mieszkańców Grenlandii.

Dyskusje czy publikacje poświęcone skutkom katastrofy klimatycznej należałoby poprzedzać ostrzeżeniem: „uwaga, zagłębianie się w temat grozi gorszym samopoczuciem”. Bo co może zrobić pojedynczy mieszkaniec planety? Sam apokalipsy przecież nie zatrzyma. Szacuje się, że liczba medialnych doniesień na temat kryzysu klimatycznego od 2007 r. wzrosła o 78 proc., a liczba powiązanych publikacji naukowych i akademickich w międzyczasie się potroiła. Wszystkie są względnie ponure.

Kolejne raporty Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC) też nie niosą pocieszenia, przeciwnie. Ostatni dotyczy kriosfery (zanika) i poziomu wód w oceanach (jest coraz wyższy). Wnioski? Świat tonie. A my z nim. Tempo zmian zawsze jest „zastraszające”, a sytuacja „bezprecedensowa” i „prawie nieodwracalna”. Żeby jeszcze ten obrazek zaciemnić, zaznaczmy, że dane IPCC i innych uznanych ośrodków są ostrożne. Należy więc domniemywać, że perspektywy są gorsze niż te oficjalnie prezentowane.

Nie czas na dzieci

Emocjonalny, alarmistyczny język to nie przejawy fanaberii, ale uczciwości – taki jest stan rzeczy. Na marginesie dyskusji o tym, jak zmienia i nagrzewa się Ziemia, toczy się więc debata na temat używanej przez naukowców i media terminologii. „Globalne ocieplenie” nie robi już na odbiorcach wrażenia, a „zmiany klimatyczne” brzmią neutralnie, łagodnie. Wiele pism informuje więc o „kryzysie” albo „katastrofie”. „Chcemy mieć pewność, że wyrażamy się precyzyjnym, naukowym językiem i że w tak istotnej sprawie komunikujemy się z czytelnikiem w możliwie jasny sposób” – oświadczyła Katharine Viner, redaktor naczelna „Guardiana”, a z nią inni wydawcy na świecie.

Polityka 45.2019 (3235) z dnia 05.11.2019; Ludzie i Style; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Klimat na lęk"
Reklama