Projekt nazywa się Belt & Road. Ruszył w 2013 r. Mówi się, że to nowy jedwabny szlak. Pożyczki, inwestycje bezpośrednie, strategiczne partnerstwo, ale też nacisk na know-how. Za wyposażenie swoich młodych obywateli w wiedzę przez zagraniczne uczelnie płaci chiński rząd. Prof. Waldemar Moska, rektor AWFiS, uznał, że grzechem byłoby nie skorzystać. – Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego naciska, by zwiększać poziom internacjonalizacji uczelni. Pod tym względem polskie szkoły wyższe są w Europie na szarym końcu – mówi.
Zagraniczny student to czysty zysk. Za każdy rok studiów magisterskich uczelnia inkasuje od „głowy” 2,7 tys. euro, plus jeszcze 2 tys. za kurs językowy. Obecnie studiuje na AWFiS prawie setka obcokrajowców, głównie z byłych republik radzieckich i z Dalekiego Wschodu. Z 25 dyplomów, które ostatnio wydano cudzoziemcom, 19 trafiło do studentów z Chin. – W Pekinie wiedzą, że jesteśmy jedyną polską uczelnią sportową, w której kształcą się Chińczycy. Dlatego zaproponowano nam partnerstwo w Belt & Road. To wielkie wyróżnienie – dodaje Moska.
Czytaj także: Chiny uzależniają świat
O udział w projekcie rektor zabiegał osobiście podczas wizyt w Chinach. Podróżował tam z Sebastianem Osmólskim, który swego czasu robił w Azji interesy, a obecnie – jako ten, który otworzył przed gdańską uczelnią perspektywę zysków płynących ze współpracy z chińskim rządem – został obdarzony stanowiskiem kierownika-koordynatora projektu.