Gdy piszę te słowa, na hasło „papierki po lodach Ekipy” popularny serwis aukcyjny pokazuje ponad 4 tys. wyników. Tyle osób najwyraźniej uznało, że ktoś będzie zainteresowany zakupem pamiątkowych opakowań po lodach sorbetowych (zgodnie z polityką lekceważenia alergików i powleczonych polewą zawierającą mleko), ponieważ znajduje się na nich logo Ekipy Friza.
Szał na „Lody Ekipy”, o którym donoszą wszystkie media, to efekt tego, co dzieje się z dziećmi pozostawionymi samopas w internecie. Kariera Friza jest w zasadzie kalką życiorysów zachodnich twórców słynnych w serwisie YouTube. Zaczynali od kręcenia filmów z popularnych wśród młodzieży gier, takich jak „Pokemon Go” czy „Minecraft”, a potem zajęli się dostarczaniem rozrywki, zwykle nagrywając przeróżne wygłupy zwane „prankami”.
Ekonomia pranka
Żarty, które w dawnych czasach pokazywała telewizja w programach typu „Ukryta kamera”, okazały się dobrze sprawdzać w epoce YouTube′a. Warto wspomnieć zachwyty mediów nad sukcesem Sylwestra Wardęgi, niegdyś najpopularniejszego polskiego „nagrywacza filmików”, na których żartował z policjantów lub przechodniów. Międzynarodowym hitem stał się film „Mutant Giant Spider Dog”, na którym pies Chica przebrany za pająka giganta straszy przypadkowych ludzi. W 2014 r. chłopiec i jego pies wystąpili na okładce „Forbesa” z podpisem „Sylwester Wardęga. 100 mln WYŚWIETLEŃ na YouTube” i prognozą: „za kilka lat gwiazdy internetu zabiją telewizję, jaką znamy”.