Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Robert Lewandowski w Barcelonie. Jak bardzo udany będzie to związek?

Robert Lewandowski Robert Lewandowski Marco Donato-FC Bayern/Pool / Getty Images
Stało się. Po długich tygodniach przepychanek, przekomarzania się czy nawet sporów Robert Lewandowski ma wolną drogę do FC Barcelona. Bayern inkasuje 50 mln euro i robi świetny interes. Czy to samo będą mogli powiedzieć szefowie katalońskiego klubu, okaże się za jakiś czas. 34-letni Polak ma zapewniony czteroletni kontrakt.

Opowieść pt. „Coś zgasło, nie kocham już Bayernu, bo miłosnym uczuciem obdarzyłem Barcelonę” nabrała tempa podczas ostatniego zgrupowania kadry narodowej. Wówczas kapitan reprezentacji zaskoczył słuchaczy swoim wyznaniem o końcu przygody z monachijczykami. Powiedział to człowiek określany często, a w Polsce bardzo często, mianem najlepszego piłkarza świata. Trudno się dziwić, że wyznanie wywołało duże poruszenie nie tylko w futbolowym świecie.

Robert Lewandowski. Będzie legendą dla fanów Bayernu?

Gdy kilka lat temu zwiedzałem klubowe muzeum Bayernu, wydawało mi się, że twórcy wystawy trochę lekceważąco podeszli do osiągnięć Roberta Lewandowskiego. Nie wiem, jak jest teraz, po zwycięstwie w Lidze Mistrzów i całej liście indywidualnych rekordów. Pewnie znacznie lepiej. Tak czy owak, miejsce w muzeum dokonań Bawarczyków polski as ma zapewnione. Czy stanie się wielką legendą dla fanów? Można mieć wątpliwości, choć może, gdy opadnie bitewny kurz, spojrzenie na jego monachijskie zasługi stanie się obiektywniejsze.

Przez ostatnie długie tygodnie wszyscy zainteresowani zastanawiali się, co i kto jest ważniejszy: Bayern z całą swoją historią czy ich as Robert Lewandowski. Fakty są takie, że po ośmiu latach przysparzania sławy (z chwilowymi zacięciami) najbardziej utytułowanemu klubowi w Bundeslidze Lewandowski postanowił zmienić otoczenie. Uczynił to na rok przed upływem obowiązującego kontraktu. Formalnie więc musiał liczyć na dobrą wolę prezesa Oliviera Kahna i jego współpracowników. Całkiem też możliwe, że najwięcej do powiedzenia miał w tej sprawie poprzednik Kahna, formalnie emerytowany Uli Hoeness.

Reklama