Kolejne młode słowo weszło do polskiej polityki trzecią drogą wraz z publikacją zapowiedzi wideo konwencji programowej ugrupowania Hołowni i Kosiniaka-Kamysza w Grodzisku Mazowieckim. „Same konkrety, dobry vibe i wiara w zwycięstwo” – tak Szymon Hołownia zachwalał spotkanie Trzeciej Drogi, po czym przybijał piątkę Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi. Trochę jak raper, bo zarówno „konkret”, jak i „vibe” się z rapem kojarzą.
„Vibe” spopularyzowały u nas teksty hiphopowe i tytuł popularnego magazynu o muzyce afroamerykańskiej założonego przez Quincy’ego Jonesa równo 30 lat temu. Słowo oznaczające po angielsku klimat lub aurę (ang. vibes to dosłownie „wibracje”) otaczającą określone osoby czy sprawy trafiło do nagrań, z jednym z najgłośniejszych przykładów w „Bitch, don’t kill my vibe” Kendricka Lamara, gwiazdy tegorocznego Open’era, który apelował w tym tekście o niepsucie mu nastroju. Rodzimy Quebonafide odpowiadał na tę linijkę po swojemu: „Dziwko, mam dobry vibe, czuję, że plany idą jak powinny”. A w tegorocznym przeboju „Malibu Barbie” Taco Hemingway rapuje: „Ona jest stylish, ona ma wajbik” (to już o dziewczynie, bohaterce utworu).
Vibe z pewnością kojarzy się dobrze. Próbą oddania klimatu tego słowa była w Polsce, jeszcze w latach 90., składanka muzyczna „Pozytywne wibracje”. Doczekało się też dość szeroko używanego czasownika: wajbować, czyli łapać klimat, kiwać się w rytm muzyki. Jak w komentarzu na Twitterze: „Chcę odwiedzić Chałupy, żeby czilować na plaży i wajbować do muzyki Wodeckiego”. Czy można wajbować w rytmie przemówień polityków? Trudno powiedzieć. Samo określenie „trzecia droga” brzmi w każdym razie trochę jak „trzeci nurt” w jazzie.