Co oznacza „rel”? Trudno się było tego nie dowiedzieć, czytając komentarze pod wpisami w mediach społecznościowych lub memami publikowanymi w sieci. To tyle co ‘prawda, zgoda, mam tak samo’. Rzecz pochodzi wprawdzie z angielskiego (od relate albo relatable – czegoś, do czego możemy się odnieść), ale polszczyzna szybko przejęła ten pojawiający się od kilku lat neologizm, a polscy internauci stworzyli nowe formy: rzeczownik „relówa” (analogicznie do „smakówa”, „hotówa”) oraz czasownik „relować”. „Relować z czymś” oznacza tyle co utożsamiać się z jakąś sytuacją. Często z kadrem mema lub wiralowym filmem.
Duża część internetowych pogawędek sprowadza się do tego, że jedni się zgadzają, a inni wręcz przeciwnie. Hasłem wywoławczym – gdy np. ktoś napisze „nie tęsknię za szkołą” – jest wtedy pytanie: „rel czy nie rel?”. I tu sypią się odpowiedzi: rel, nie rel, czasem nawet „pół na pół rel”, co wydaje się już szczytem finezji w tej dwuwartościowej konwencji rozmowy. Gdyby Marek Gaszyński pisał dziś na nowo tekst do „Snu o Warszawie” Niemena, mógłby zamiast „Mam tak samo jak ty” rzucić „rel”.
Rel. Dlaczego właśnie teraz?
Skąd tak wielka popularność takiego słowa akurat teraz? W końcu sieć wydaje się zbudowana na kłótniach i sporach. Skąd zgoda na... zgodę? Być może stąd, że jest nieco większe zapotrzebowanie na takie hasło potwierdzające, jak wspólne bywają nasze zbiorowe doświadczenia. Często z niezależnych od nas powodów pod wieloma względami wszyscy mamy tak samo – i nie na darmo wielka kariera „rel” przypadła na czasy