Ludzie i style

Jak Wars poznał Sawę i budkę z zapiekankami otworzyli. Legenda ze zwierzętami w tle

Wars i Sawa Wars i Sawa Marek Maruszczak/AI / •
Jak Wars poznał Sawę, skąd się biorą korki, kto otworzył pierwszą budkę z zapiekankami w stolicy – pisze Marek Maruszczak, autor książki „Głupie ptaki Polski. Przewodnik świadomego obserwatora” i humorystycznego profilu „Zwierzęta są głupie i rośliny też”.

Na pewno zastanawialiście się kiedyś, dlaczego nasza stolica nazywa się w tak głupi sposób. Co to w ogóle jest Arszawa i dlaczego ktoś miałby w Arszawie sadzić palmę na środku skrzyżowania, co – jak wiadomo – formalnie zamieniło ten kawałek ziemi w miejsce nadające się do organizowania protestów górniczych, czyli stolicę? Wychodzi na to, że winę ponosi pewien rybak cierpiący na bezsenność i nadwrażliwość słuchową, ale po kolei.

Dawno temu, kiedy w centrum województwa mazowieckiego rosły drzewa, płynęła czysta rzeka, a dziki biegały sobie swobodnie (no dobra, to ostatnie akurat może być mylące), żył sobie młody chłopak, który nazywał się jak wagon restauracyjny. Wars nie znosił swojego imienia. Nic dziwnego, wszyscy okoliczni mieszkańcy, czyli głównie ptaki, bobry, łosie, żmije i ryjówki, mieli z niego niezły ubaw i nie dawali mu o tym zapomnieć. Wars słyszał kpinę w każdym szumie wiatru, plusku kropli deszczu spadającej na taflę wody, a już szczególnie w trelach tego drania Słowika. Tylko ryby nie dokuczały Warsowi, bo – jak wiadomo – ryby i klasa średnia głosu nie mają.

Dlatego Wars postanowił zostać rybakiem. Nie będę zgłębiał logiki jego wyboru, ja np. mam skomplikowaną relację z innymi ludźmi, dlatego dla wyrównania rachunków piszę takie głupoty. Nie da się jednak zaprzeczyć, że chłopak faktycznie znalazł się bliżej przyrody. Zwykle na odległość noża, którego używał do jej patroszenia.

Pewnego wieczoru Wars jak zwykle zajmował się oporządzaniem szczupaka i ubolewał nad tym, że nie ma dzieci, którym mógłby naściemniać w kwestii długości ryby. Wtem do jego wyczulonych na zwierzęce kpiny uszu dobiegła cudnej urody piosenka, której słowa układały się mniej więcej tak:

Wars, srars!
Wars, srars!

W dodatku pieśń niosła się znad pobliskiej rzeki Wisły, czyli miejsca do tej pory względnie wolnego od wyzwisk. Tego już było dla biednego Srarsa, tzn. Warsa, za dużo. Młody rybak zerwał się tak szybko, że efekty uboczne patroszenia zamieniły wnętrze jego małej chatki w obraz Pollocka. Chłopak nie był jednak w kontemplacyjnym nastroju, dlatego nie zwrócił nawet uwagi na subtelną grę kolorów, którą tworzyły rybie flaczki spływające po drewnianych ścianach. Gwałtownym ruchem otworzył drzwi i wypadł na zewnątrz, kierując się do łodzi i dalej w kierunku, z którego dobiegał śpiew.

Wars, srars!
Wars, srars!
Złapał małego szczupaczka!

Melodyjne impertynencje nabierały coraz bardziej personalnego charakteru. Wars zgrzytnął zębami i zaczął wiosłować ze zdwojoną siłą.

Nagle jego oczom ukazał się kamień sterczący pośrodku rzecznego nurtu, a na nim… kobieta. Nie, ryba. A może bóbr? Nie, jednak kobieta. Wars nie mógł się zdecydować, bo interpretacja przynależności gatunkowej śpiewaczki zależała od tego, z której strony patrzeć. Chyba kobieta siedziała na kamieniu rybą, a połyskujący w promieniach księżyca ogon ciągnął się aż do ciemnej wiślanej toni. Od pasa w górę natomiast… Powiedzmy, że Wars stanął przed dylematem. Zagadać czy nie zagadać, oto jest pytanie.

Korki w okolicy ronda de Gaulle’a, w których regularnie stoję, dowodzą, że jednak zagadał, a sama syrena, która miała na imię Sawa, okazała się chętna do weryfikacji opinii na temat umiejętności wędkarskich Warsa. Wkrótce potem zakochani wybudowali budkę z zapiekankami, wokół której nieuchronnie wyrosła reszta Warszawy. Choć Sawa nigdy nie przestała śpiewać, młodzi i tak żyli długo i szczęśliwie, dowodząc, że miłość jest nie tylko ślepa, ale i głucha, o czym wiedzą wszyscy, którzy pokochali Warszawę.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną