Byle do wiosny
Byle do wiosny, czyli jak „przezimować” swój prywatny życiowy armagedon
„Rośliny i zwierzęta nie walczą z zimą, nie udają, że jej nie ma, i nie próbują żyć tak samo jak latem. Przygotowują się. Adaptują” – pisze brytyjska eseistka Katherine May. Jej bestsellerowe „Zimowanie. Moc odpoczynku i wyciszenia, kiedy wszystko idzie nie tak”, napisane na podstawie osobistych doświadczeń jeszcze przed wybuchem pandemii, to pochwała życia w zgodzie z naturalnym rytmem i – co ważne – bez lukrowania. Książka, wydana w Wielkiej Brytanii w czasie epidemii, wielu przyniosła ulgę, bo jej przesłanie idealnie trafiło w tamten czas. Tytułowa zima nie jest, jak to ujmuje May, jedynie wleczącą się tygodniami nieznośnie zimną porą roku, gdy zamiera życie. To metafora każdego trudniejszego momentu, każdej przeszkody, a także smutku, który naturalnie się w życiu pojawia. Trzeba się na niego przygotować i go przeżyć, zamiast wypierać – radzi autorka, która, co ciekawe, nie jest ani psycholożką, ani terapeutką, lecz znawczynią literatury i języka z Canterbury Christ Church University.
W podobnym duchu co May pisze amerykański socjolog Corey Keyes, autor wydanych niedawno „Wyczerpanych” (z podtytułem „Jak odzyskać radość życia w świecie, który przytłacza”). Keyes diagnozuje globalny trend zapadania się w sobie, uskarżania na uczucie pustki i bezsensu jako skutek m.in. nadmiernych oczekiwań wobec siebie i życia, efekt niemożności wyhamowania oraz braku przynależności. Szanse na „rozkwit”, pisze Corey Keyes, są w autorefleksji, w akceptacji zmienności emocji i we wspólnocie.
May opisuje, jak próbuje „przezimować” swój prywatny życiowy armagedon (w krótkim czasie jej mąż dostaje zakażenia na skutek pęknięcia wyrostka robaczkowego, u niej z kolei lekarze podejrzewają guz w układzie pokarmowym, a syn zaczyna mieć stany lękowe i odmawia chodzenia do szkoły) w saunie i wśród „morsów”.