Zagłada w galerii
Zagłada w galerii. „Doom” powraca w nowej wirtualnej odsłonie. Kto się skusi?
Rewolucyjna gra „Doom” („Zagłada”) z 1993 r., która opowiadała prostą historię komandosa walczącego z piekielnymi potworami w trójwymiarowych korytarzach kosmicznej bazy, stała się czymś w rodzaju pierwotnego metawersu – wspólnej wirtualnej przestrzeni. Wszystko to za sprawą otwartej struktury: grafika, mapy, obiekty i muzyka były przechowywane w specjalnych kontenerach (plikach .WAD), które można było modyfikować w dość prosty sposób – tworzyć własne poziomy, a nawet całe gry (tzw. MEGAWAD). I, co ciekawe, robi się to nieprzerwanie do dziś.
Jedną z najciekawszych nowożytnych modyfikacji jest gra „DOOM: The Gallery Experience” dostępna w serwisie icht.io (można grać w przeglądarce lub pobrać na system Windows). Filippo Meozzi i Liam Stone odtwarzają w niej pierwszy poziom oryginału (E1M1 „The Hangar”) jako galerię sztuki. Twardy komandos otrzymał okulary inteligenta. Ostrą metalową ścieżkę dźwiękową zastąpiła muzyka klasyczna. Zamiast karabinu – kieliszek wina, zamiast amunicji – koreczki serowe. Na ścianach wiszą zeskanowane dzieła sztuki w niskiej rozdzielczości, zamiast straszących w korytarzach potworów są rzeźby, a wyjście z poziomu prowadzi przez sklep z pamiątkami.
Temu artystycznemu projektowi parodiującemu „cudownie pretensjonalny świat wernisaży” udało się uchwycić kilka rzeczy. Marzenia sprzed 30 lat, że „Doom” stanie się zalążkiem wirtualnej rzeczywistości, jak i rozczarowanie, gdy te marzenia się spełniły. W czasie pandemii covid-19 życie artystyczne (w tym właśnie galerie) próbowano przenieść do świata cyfrowego i nie można tego eksperymentu nazwać udanym; rozdzielczość wprawdzie była lepsza, ale tak samo jak w „DOOM: The Gallery Experience” brakowało życia.