Szanuję opolan za to, że nie mają złudzeń co do tego, gdzie mieszkają, ale jak na pole to trochę u nich za dużo betonu. Nie czepiajmy się jednak głupiej nazwy miasta, skoro jest tyle innych powodów.
Tym razem skupimy się na księżnej Eufemii, dla przyjaciół Ofce, która ufundowała pierwszy szpital publiczny w Opolu. Niby fajnie, ale miała w tym swój interes. No więc księżna Ofka była szprychą, jakich mało, a w dodatku miała dzianego tatę, to znaczy księcia Mieszka I Cieszyńskiego. W związku z powyższym dniem i nocą do Eufemii ustawiały się kolejki jak do jedynej otwartej kasy przed zamknięciem Biedronki. Podobno ustanowiono nawet komitet kolejkowy, a wpisowe to paczka Raffaello oraz trzy i pół chłopa pańszczyźnianego.
Czytaj też: Za jakie grzechy?! Czyli legenda o stworzeniu Kaszub
Dać kosza Piastowi?!
Ofka za nic miała sobie feudalne podarki. Odprawiała zalotników w takim tempie, że gdyby była Wandą, a oni Niemcami, toby się woda w Wiśle od skakania na bombę wychlapała. W końcu jednak stał się cud. To znaczy ktoś pomyślał i przestał dawać księżniczce cuksy i najemną siłę roboczą.
Tym kimś był książę Jan II Dobry, również niezła partia. Podobno był łagodny, sprawiedliwy i opiekuńczy dla poddanych, ale potrafił przycwaniakować na dworze i załatwić dobrą cenę na buraki pastewne czy co tam w Opolu wydobywano.
Młodzi mieli się ku sobie, więc czym prędzej ogłoszono zaręczyny. Ślub miał się odbyć tuż po Nocy Świętojańskiej. Miał, bo według oficjalnej wersji legendy do niczego nie doszło. Ofka bez powodu się zeźliła i zerwała zaręczyny. Żeby było bardziej dramatycznie, wlazła jeszcze na Wieżę Piastowską i rzuciła pierścień zaręczynowy do piwnicy.