Ludzie i style

Ukryty smok

Chiny to dziś druga największa winnica na świecie. No dobrze, i co z tego?

Chiny własnego wina mają za mało i zwykle jest kiepskie, więc piją importowane. Chiny własnego wina mają za mało i zwykle jest kiepskie, więc piją importowane. Longhua Liao / Getty Images
9 mln km kw. (30 razy więcej niż Polska). 750 tys. ha winnic (15 razy więcej niż Węgry). I co z tego mają Chiny?

Według statystyk Chiny to druga największa winnica na świecie. Nikt nie wie, na ile te (podawane przez samych Chińczyków) dane są wiarygodne, ale wino w Chinach ma polityczną akceptację: z kieliszkiem w ręku chętnie daje się fotografować Xi Jinping, władza oficjalnie zachęca do picia dionizjaku – najlepiej czerwonego, bo ten kolor cieszy się w Chinach zdecydowanie największym poparciem. Robi się wiele, by liczną populację odciągnąć od konsumpcji baijiu – wódki z prosa – i przekonać do wina właśnie. A skoro trzeba konsumować, to – wedle marksistowskiej doktryny samowystarczalności – trzeba też produkować. Dlatego chiński rząd 15 lat temu opracował ambitny program rozwoju krajowych winnic do obszaru 10 mln mu (chińska miara powierzchni) i plan ten został zrealizowany przez prywatnych właścicieli, dzięki różnym zachętom i przymusom, dwa lata przed terminem.

Statystyczny Chińczyk pije mało wina, ale efekt skali przekłada się na ogromny rynek, który z jednej strony od wielu lat jest łakomym kąskiem dla największych światowych eksporterów zmagających się z powszechnym spadkiem popytu, z drugiej – tworzy ogromną przestrzeń dla chińskich winiarni. Dla miejscowej publiczności chińskie jest zawsze lepsze niż zachodnie, co dotyczy też wina.

Tyle że Chiny własnego wina mają za mało i zwykle jest kiepskie, więc piją importowane – z konieczności, bez przyjemności, jak mawiał klasyk – nie zaciągając się. Powszechnie dolewa się produkt zagraniczny, sprowadzany luzem w cysternach, do krajowego i sprzedaje jako własny. Względnym prestiżem cieszą się jedynie droższe wina z Francji, ale jeszcze większym – chińskie, ściśle na francuskich wzorowane. Mamy więc dokładne repliki zamków nad Loarą i bordoskich châteaux, mamy konsultantów z Francji tworzących kopie klasycznych win za góry monet, mamy niemal monopol francuskich szczepów winorośli – obsadzone w 80 proc.

Polityka 20.2025 (3514) z dnia 13.05.2025; Ludzie i Style; s. 105
Oryginalny tytuł tekstu: "Ukryty smok"
Reklama