Sprzedam auto, czyli wniebowzięci
Sprzedam auto! Prorocy orzekli: świat miał się skończyć 23 września
Kto oglądał serial „Pozostawieni” albo apokaliptyczną komedię „To już jest koniec” Setha Rogena z 2013 r., ten miał okazję poznać koncept „rapture”, na język polski tłumaczony jako „porwanie Kościoła”. To element wiary niektórych odłamów chrześcijaństwa ewangelicznego: oto podczas powtórnego przyjścia Jezusa wierni mają zostać porwani prosto do nieba, podczas gdy grzesznicy pozostać na ziemi. Nikt nie wie, kiedy ma to nastąpić, ale co jakiś czas fałszywi prorocy zjawiają się z konkretną datą. Tym razem trafiło na 23 września 2025 r.
Zaczęło się od niszowych chrześcijańskich przepowiedni, a potem słowo stało się wiralem. Przygotowania do końca świata można było więc obserwować na TikToku. Było strasznie, śmiesznie i smutno. Czasem trudno było powiedzieć, kto to nadchodzące wydarzenie traktuje poważnie, a kto robi sobie bekę. Jedni przygotowywali zapasy dla znajomych grzeszników, drudzy pozbywali się dóbr doczesnych. Jeszcze inni dzielili się poradami typu: „Założę szorty pod sukienkę, żeby nie było widać moich majtek” czy „Módl się, żebyś nie siedział na toalecie, gdy się zacznie”.
Gdy przyszedł wreszcie 23 września i nic się nie stało, pojawiły się memy żartujące sobie z naiwnych chrześcijan – jak klasyczny gif z zagubionym Travoltą z podpisem: „Kiedy rapture nie nadszedł, a ty sprzedałeś samochód i nie masz jak dojechać do pracy”.
Czytaj też: Ten taniec przyszedł do nas z Japonii i stał się hitem. Wystarczy rozbujać się jak pajacyk
Mówienie o nadciągającym „rapture” nasila się w czasach kryzysu.