Pierwsze dni epidemii Covid-19 w większości krajów wyglądały podobnie. Gdy sytuacja sanitarna zaczęła wymykać się spod kontroli, do akcji wkroczyły rządy, wprowadzając nadzwyczajne reżimy: na granice wróciły szlabany, społeczeństwa zostały poddane „mrożeniu” w trybie powszechnego lockdownu. Państwo narodowe skazane przez filozofów ponowoczesności na zanik wróciło w pełnej krasie – z takimi prerogatywami jak pełna kontrola terytorium i monopol na podejmowanie decyzji w trybie stanu nadzwyczajnego, z użyciem przemocy włącznie.
Obok premierów i prezydentów stanęli przedstawiciele nauki, eksperci legitymizujący swą wiedzą decyzje polityków. Pamiętamy naukowców uzbrojonych w modele matematyczne i wynikające z nich krzywe epidemiologiczne oraz statystyki śmierci. „Jesteśmy na wojnie” – ponuro i stanowczo stwierdził Emmanuel Macron. Jednym z pierwszych obserwatorów, który zakwestionował tę oczywistą z pozoru rehabilitację państwa narodowego, był Jan Zielonka, profesor Oksfordu i uniwersytetu w Wenecji. W artykule dla „Die Zeit” jeszcze w marcu pokazywał, że sprawa jest znacznie bardziej złożona. Państwo narodowe i rząd centralny, owszem, mają znaczenie, ale kluczem do sukcesu okazała się zdolność do działania społeczności regionalnych i lokalnych.
Prywatne szpitale nie dały rady
Jan Zielonka był moim gościem w debacie „Hierarchia czy sieć? Państwo po pandemii”, zorganizowanej przez Fundację im. Stefana Batorego i „Politykę” w ramach cyklu „Polska w czasach zarazy”. W dyskusji towarzyszyli mu prof. Mirosława Marody, socjolożka z Uniwersytetu Warszawskiego, i prof. Jerzy Hausner, ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. W ramach przygotowań do dyskusji na blogu Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego ukazało się opracowanie „Hierarchia czy sieć? Państwo w czasach zarazy” mojego autorstwa.
Zielonka podkreślił, rozwijając myśli wyrażone w marcowym artykule, że w istocie nie chodzi o przeciwstawianie władzy centralnej i lokalnej, bo pandemia dostarczyła głębszego komunikatu: jednym z kluczy do sukcesu w sytuacjach podobnych kryzysów jak Covid-19 jest sprawna władza publiczna jako złożony system zarządzania publicznego. Sektor prywatny praktycznie abdykował, prywatne szpitale i lecznice nie dawały sobie rady, na posterunku trwały szpitale publiczne i pracujący w nich personel.
Władza centralna, ale i lokalna
Główny więc wniosek z pandemii – potrzebujemy bardziej rozbudowanego systemu usług publicznych, których gwarantem są władze publiczne. Nie oznacza to, że system ten ma być hierarchią, z rządem centralnym na jej szczycie, bo takie odgórne sterowanie również się nie sprawdziło. Rządowe dyrektywy nie tylko w Polsce często były źródłem niepewności i chaosu, a rządowe zakupy materiałów medycznych często kończyły się spektakularnym fiaskiem. Owszem, państwo jest ciągle głównym aktorem, jeśli chodzi o interwencję gospodarczą – ze względu na możliwość prowadzenia polityki makroekonomicznej. Z rozwiązywaniem konkretnych problemów wywołanych przez pandemię najlepiej jednak radziły sobie struktury władzy lokalnej.
Uznając zasługi władzy publicznej, nie zapominajmy o społeczeństwie, przekonywała Mirosława Marody. W wymiarze społecznym najważniejszą bodaj lekcją pandemii było unaocznienie sobie przez ludzi relacji współzależności, tego, że do dobrego życia potrzebujemy innych. Zwłaszcza w kryzysie, gdy wiele sposobów zaspokajania potrzeb przez rynek i instytucje jest utrudnione, kluczowa okazuje się sąsiedzka i międzyludzka współpraca oraz solidarność.
Uczestnicy debaty byli zgodni, że w dzisiejszych czasach, przy obecnej złożoności struktury społecznej, najlepiej sprawdzają się sieciowe, poliarchiczne struktury zarządzania i koordynacji różnych aktorów obecnych w przestrzeni publicznych: instytucji władzy publicznej różnych stopni, organizacji społecznych, przedsiębiorstw, pojedynczych ludzi i struktur ponadnarodowych, jak globalne platformy komunikacyjne. Dlaczego w takim razie w tak wielu państwach kryzys stał się okazją do konsolidacji hierarchicznych struktur władzy z rządami o autorytarnych wręcz aspiracjach?
Kryzys: ryzyko i szansa
Problem tkwi w odmiennej dynamice procesów społecznych, politycznych i przemian instytucjonalnych. Kryzys jest doskonałym testem sprawdzającym sprawność realnie istniejących mechanizmów społecznej koordynacji. Stwarza jednocześnie szansę skorumpowanym politykom, by wykorzystywać stan nadzwyczajny i zasoby polityczne do przejmowania zasobów, konsolidacji władzy i oligarchicznego systemu sprawowania rządów. Kierunek rozwoju sytuacji nie jest w żaden sposób przesądzony, skutkiem kryzysowego doświadczenia może być społeczna i polityczna modernizacja. Nie mniej prawdopodobny jest autorytarny regres, zwłaszcza gdy zaczną się pogłębiać negatywne konsekwencje gospodarcze.
***
Kolejna debata z cyklu „Polska w czasach zarazy” odbędzie się w środę 17 czerwca o 18:30. Goście Pawła Marczewskiego z Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego będą rozmawiać o starych i nowych nierównościach uwidocznionych przez pandemię oraz o koronakryzysie jako szansie na nowy model solidarności społecznej.
Cykl debat online „Polska w czasach zarazy” organizuje forumIdei Fundacji im. Stefana Batorego pod patronatem „Polityki”.