W ostatnim listopadowym wydaniu renomowanego czasopisma „Nature” ukazał się artykuł grupy uczonych z Narodowego Obserwatorium Astronomicznego Chin, kierowanej przez prof. Liu Jifenga. Chińczycy donoszą w nim, że udało im się odkryć gwiazdową czarną dziurę o masie 70 mas naszego Słońca. To zdumiało badaczy nieba na całym świecie, ponieważ do tej pory uznawano, że gwiazdowe czarne dziury Mlecznej Drogi miewają masy od kilku do kilkunastu mas Słońca. Uważano, że czarnych dziur bardziej masywnych niż 20 Słońc w naszym lokalnym Kosmosie nie ma. Tymczasem... są. Czarna dziura oznaczona symbolem LB-1 znajduje się w odległości zaledwie 15 tys. lat świetlnych od nas i okazuje się monstrualna.
Czytaj także: Tak widzimy Wszechświat: kilka słów o kosmologii obserwacyjnej
Czy to na pewno jedna czarna dziura?
Komentujący to odkrycie uczeni spekulują, że być może mamy tu do czynienia nie z jedną czarną dziurą – niezwykle masywną – lecz z dwiema pozostającymi w bliskim układzie podwójnym. Z naszej perspektywy i odległości wydaje się, że jest to obiekt pojedynczy, tymczasem może być złożony z dwóch czarnych dziur okrążających się po bardzo ciasnych orbitach. O tym, że czarne dziury mogą pozostawać w takiej bliskości, a nawet zderzać się – wiemy na pewno.
Innym wytłumaczeniem jest powołanie się na hipotezę istnienia tzw. supernowych „odwrotnych” (fallback supernova), w których po wybuchu kształtującym czarną dziurę odrzucona w przestrzeń materia wraca z powrotem do punktu wyjścia, czyli do czarnej dziury.