W zagranicznych mediach pojawiły się ostatnio analizy, których autorzy – zastanawiając się nad populacyjnymi różnicami w zachorowalności i śmiertelności na Covid-19 – zwracają uwagę na korelację między podaniem szczepionki przeciw gruźlicy w dzieciństwie a obecnym uodpornieniem na koronawirusa. W ślad za tym zrodziło się przypuszczenie, że szczepionka przeciwko gruźlicy może wzmacniać układ odpornościowy w walce z koronawirusem. Jak mocne są podstawy tej hipotezy? Poprosiliśmy o komentarz ekspertów.
Czytaj także: Polka odkryła, jak układ odpornościowy walczy z SARS-CoV-2
Skąd się wzięła szczepionka BCG
Prof. Kazimierz Roszkowski-Śliż, wieloletni dyrektor Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, obecnie kierownik III Kliniki Chorób Płuc i Onkologii, sceptycznie wypowiada się o przedstawionej koncepcji: – W szczepionce BCG można dopatrzyć się stymulacji odporności komórkowej, co wykorzystano na przykład w onkologii, przy leczeniu czerniaka i raka pęcherza moczowego – gdy zauważono nasilenie mechanizmów naturalnej, nieswoistej odporności. Ale w przypadku wirusa potrzebna byłaby odporność humoralna, a tej szczepionka ta nie daje.
Wyjaśnijmy w tym miejscu, czym różnią się odporność humoralna od komórkowej. Otóż podczas każdego zakażenia uruchomiony zostaje w ustroju podwójny mechanizm obronny: wytwarzanie przeciwciał (jest to odpowiedź humoralna) i typu komórkowego, w którą zaangażowane są komórki (np. limfocyty T i makrofagi). Przy odpowiedzi komórkowej dochodzi najpierw do rozpoznania antygenów zaatakowanych przez wroga – mogą to być własne komórki zainfekowane wirusem lub nowotworem – a następnie dochodzi do ich zniszczenia.