Nauka

Duda, pierwszy wirusolog w kraju. Z Trumpem do pary

Andrzej Duda i Donald Trump przed Białym Domem, 24 czerwca 2020 r. Andrzej Duda i Donald Trump przed Białym Domem, 24 czerwca 2020 r. Jakub Szymczuk / Kancelaria Prezydenta RP
Andrzej Duda obiecał w USA, że Polacy wezmą udział w badaniach nad szczepionką przeciwko Covid-19. Chodzi mu o naukowców czy pacjentów ochotników?

Prezydent Andrzej Duda wyrósł na pierwszego wirusologa w kraju. Po tym, jak wykrzyczał w Krakowie o poprzednikach z PO-PSL, że byli gorszym wirusem niż koronawirus, postanowił podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych podjąć dyskusję na temat współpracy przy produkcji szczepionki przeciw Covid-19.

Partnerem tej rozmowy był inny znamienity specjalista od epidemii – Donald Trump. Wsławił się on m.in. wielkim entuzjazmem wobec chlorochiny, którą Światowa Organizacja Zdrowia oraz amerykańskie agencje lekowe wycofały z badań naukowych, uważając za słabo rokującą (lub wręcz szkodliwą ze względu na negatywne konsekwencje dla serca), a wcześniej proponował na koronawirusa zastrzyki z wybielacza i terapię światłem. Nawet jeśli mówił to żartem, dziesiątki Amerykanów podchwyciło pomysł i eksperci musieli się od tych oryginalnych pomysłów dystansować.

Trump podzieli się szczepionką z Polakami?

Polski prezydent nie posunął się wprawdzie do tego, by publicznie sugerować lekarzom, czym powinni leczyć chorych, ale kto wie, jakich rad odnośnie do skutecznych metod walki z epidemią udzielił mu w cztery oczy gospodarz Białego Domu. Podczas konferencji prasowej obydwaj znamienici amatorzy wirusolodzy stwierdzili, że wizyta Polaka jest „pierwszą, która odbywa się w Waszyngtonie po pandemii”, co wypadło równie kuriozalnie, bo nikt jej jeszcze poza tą parą nie odwołał. To właśnie miara orientacji w temacie, o którym się nie ma pojęcia!

Podróż naszego prezydenta przypadła akurat w dniach, kiedy liczba nowych zakażeń w USA była najwyższa od dwóch miesięcy i utrzymywała się na poziomie z okresu największego nasilenia epidemii (prawie 35 tys. w ciągu doby). Kraj, z którym mielibyśmy wspólnie opracować szczepionkę, od początku radzi sobie słabiej z opanowaniem koronawirusa niż Unia Europejska.

To akurat może bardziej mobilizować do szybkiego tempa prac i finansowania badań, ale z drugiej strony Trump będzie zapewne egoistycznie chciał zapewnić panaceum w pierwszej kolejności swoim obywatelom (jeśli wygra jesienne wybory), i raczej na końcu przyjdzie mu do głowy myśl, by dzielić się nim z Polakami.

Czytaj też: Duda odwrócił się od lekarzy

Wyjaśnijmy, jak działa rynek farmaceutyczny

Co w zamian oferuje Polska? „Mamy wysoko wykwalifikowanych naukowców, mamy świetnie przygotowanych biotechnologów” – zachwalał Duda, nie mając chyba pojęcia, kto we współczesnym świecie buduje rynek szczepionek i jakie mechanizmy na nim rządzą. Równie dobrze można by stwierdzić, że mamy w Polsce świetnych aktorów, którzy poza pojedynczymi przykładami (jak ostatnio Joanna Kulig) nie grają w wielkobudżetowych światowych hitach filmowych, i głowa państwa przez administrację w Waszyngtonie powinna załatwiać im role.

Wymyślanie nowych szczepionek, a potem ich badanie i wytwarzanie nie jest dziś pracą indywidualnych naukowców, ale zespołów badawczych z najlepszych ośrodków, również prywatnych spółek, jak niemiecka CureVac lub amerykańska Moderna, które po dojściu do pewnego etapu odsprzedają prawa produkcyjne większym firmom farmaceutycznym, mogącym szybko wyprodukować miliony dawek. A zaangażowanie naukowców z Polski przy pracy koncepcyjnej wydaje się w tej chwili cokolwiek spóźnione, bo wyścig po szczepionkę przeciwko Covid-19 zaczął się po obu stronach Atlantyku już cztery miesiące temu i niektórzy są już nawet w trakcie badań klinicznych.

Skromny polski wkład w zbiórkę na szczepionkę

Zresztą po co w Ameryce dzielić skórę na niedźwiedziu? Bliższa Polsce Unia Europejska (chyba jeszcze do niej należymy?) nie tak dawno zapowiedziała wspólny mechanizm zakupu szczepionek. Niemcy, Francja, Holandia i Włochy już zarezerwowały 400 mln dawek w firmie Astra Zeneca i to konsorcjum jest otwarte na współpracę z innymi państwami członkowskimi.

Astra Zeneca nie jest jedynym koncernem farmaceutycznym, który pracuje nad szczepionką przeciwko SARS-CoV-2, ponieważ GSK i Sanofi również na bieżąco raportują postęp badań.

Na początku maja Komisja Europejska zaprosiła przywódców państw do ogólnoświatowej zbiórki na prace nad szczepionką przeciwko Covid-19 i nasze deklaracje finansowe były wtedy nad wyraz skromne. Prezydent Francji Emmanuel Macron zaoferował 1,5 mld euro, inni przywódcy po 300–525 mln, a porównywalne z nami kraje – Słowenia, Portugalia, Serbia – odpowiednio 13, 10 i 2 mln euro.

Polska przekazała do wspólnej skarbonki 750 tys. euro. I chociaż starano się ukryć tę żenującą sumę (jak na „europejskie mocarstwo”), sygnalizując, że to wspólna oferta Grupy Wyszehradzkiej warta 3 mln euro (Czechy, Słowacja i Węgry złożyły się po tyle samo), wkład naszego rządu okazał się jednym z najniższych w skali całego świata. To zaledwie 0,01 proc. kwoty, jaką udało się wtedy zebrać (7,5 mld euro). Z polskiej perspektywy to nawet nie połowa rocznej pensji prezesa dużego banku!

Czytaj też: Kto pierwszy kupi szczepionkę? UE i USA stanęły do wyścigu

Duda proponuje Ameryce ochotników do badań?

Minister Łukasz Szumowski wyraził w jednym z wywiadów opinię, że „kiedy szczepionka już będzie, to i tak będziemy musieli ją kupić, i dawanie teraz pieniędzy niczego nie zmienia, ale na pewno nie zdarzy się sytuacja, że nie będziemy mieli do niej dostępu”. Już teraz trwają rozmowy na temat jej dystrybucji w mechanizmie solidarności Unii Europejskiej. Oby się nie okazało, że nasze miejsce w kolejce po odbiór szczepionki lub leków będzie proporcjonalne do wkładu w solidarnościową zbiórkę.

Czy Amerykanie będą hojniejsi, na co najwyraźniej liczy nasz prezydent, udając równorzędnego partnera i znawcę problemu? Usłyszeliśmy mgliste deklaracje z obu stron: „Będziemy współpracować, wola współdziałania, dostęp jak najwcześniej”. Zero konkretów.

Czytaj też: Respiratorów nie widać, pieniądze poszły, dokumenty wyszły

Na ironię zakrawa, że najwięcej o tym, co myśli pierwszy wirusolog kraju o szczepionce na Covid-19 i jak zamierza wspierać rząd przy jej rozpropagowaniu (kiedy będzie już na rynku), dowiedzieliśmy się z ubiegłotygodniowej debaty kandydatów na urząd prezydenta w Telewizji Polskiej. Pośród wielu idiotycznych pytań padło i to konkretne: „Czy Polska powinna kupić potencjalną szczepionkę na koronawirusa i czy szczepienia winny być obowiązkowe?”. Andrzej Duda wyraził wtedy pogląd, że powinny być dobrowolne jak przy grypie, ale nieodpłatnie dostępne przede wszystkim dla seniorów. Natomiast zaznaczył, że „szczepionka musi zostać wnikliwie przebadana w Polsce”, czym znów zaskoczył, ujawniając brak przygotowania, bo kto miałby dodatkowo badać preparat dopuszczony wcześniej przez amerykańską FDA lub Agencję Leków w Unii Europejskiej? I co mielibyśmy na własny użytek w takiej międzynarodowej szczepionce ponownie sprawdzać: jej skład, skuteczność, działania niepożądane? Czy prezydentowi chodziło może o włączenie Polaków do testów przedklinicznych i właśnie tę kwestię omawiał wczoraj Waszyngtonie, oferując Amerykanom ochotników do prób z ich szczepionkami?

Tylko na razie to musi być tajemnica. Bo znając nastawienie sporej części elektoratu Andrzeja Dudy do szczepień, mogłaby się taka oferta bardzo wielu jego wyborcom nie spodobać.

Czytaj też: Co w laboratoriach na froncie wojny z wirusem?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną