Dodatkowi żołnierze USA w Polsce będą, jeśli za nich zapłacimy. Za darmo są za to wyrazy miłości od samego Donalda Trumpa. Szok i niedowierzanie. Zamiast tysiąca, a nawet 2 tys. dodatkowych wojsk amerykańskich, eskadr lotnictwa, wysokiej rangi sztabów, bomb jądrowych i Bóg wie czego jeszcze otrzymaliśmy na razie jedynie przypomnienie, że za bezpieczeństwo zapewniane przez Amerykę pod jego rządami trzeba płacić. „Poprosili nas, czy nie wysłalibyśmy dodatkowych wojsk, chcą za nie zapłacić – mówił Trump o Polsce i Polakach przy stojącym obok polskim prezydencie. – Będą płacić za wysłanie dodatkowych wojsk. Prawdopodobnie wyślemy je z Niemiec, bo znacznie zredukujemy tam swoją obecność”. O terminach, liczbach, kwotach – ani słowa. Wymarzona przez PiS konstrukcja „Fortu Trumpa” runęła w ciągu dwóch godzin od spotkania architektów.
Czytaj też: Pięć lat Dudy. Słaby zwierzchnik słabej armii
Coś najwyraźniej poszło nie tak
Andrzej Duda kwestii finansowej nie komentował, a o dodatkowych wojskach, które do ostatniej chwili miały być tematem przewodnim wizyty, powiedział wyjątkowo niewiele. „Istnieje możliwość dalszego zwiększania obecności wojsk amerykańskich w Polsce” – zszedł o kilka poziomów wobec wspieranych przez jego ludzi spekulacji medialnych. Próbował nadać swoim słowom jakieś większe znaczenie, mówiąc o nowym etapie relacji wojskowych z USA, ale nie bardzo mu się to udało. Przypomniał więc ustalenia sprzed roku, wciąż nie w pełni zrealizowane, o dodatkowym tysiącu żołnierzy w kilku uzgodnionych już lokalizacjach. W TVN24 amerykańska ambasador, która przecież intensywnie promowała pomysł przesunięcia do Polski wojsk z Niemiec, wyznała po konferencji prezydentów: „Nie wiem, skąd będzie pochodził dodatkowy tysiąc żołnierzy”.