Wszyscy pytają: co nas czeka jesienią w związku z pandemią? Nawet koronasceptycy, którzy nie wierzą ekspertom i w minioną niedzielę zorganizowali w Warszawie demonstrację pod hasłem: „Zdejmij maskę. Włącz myślenie!”, snują różne scenariusze podszyte strachem, jak rząd będzie próbował opanować sytuację, jeśli fala zakażeń gwałtownie zacznie wzrastać.
Czytaj także: Nie ma drugiej fali pandemii
Choć mówią o spisku naukowców i WHO, tajemniczym „antyludzkim przymierzu” z firmami farmaceutycznymi, obawiają się powrotu restrykcji mogących ograniczać zatrudnienie i codzienne aktywności. Zdroworozsądkowa większość, która ufa rzetelnym źródłom nauki i ekspertom, też się obawia jesieni, bo wzrost zakażeń może spotęgować liczbę przyjęć do szpitali i wszystkie związane z tym konsekwencje.
Czy tak się rzeczywiście stanie? Tego z całą pewnością nie wiemy, choć jesienią – gdy będziemy rzadziej wietrzyć mieszkania, częściej skracać między sobą dystans, chowając się w domach przed zimnem, wystawiać organizm na wahania temperatury – z pewnością przybędzie przeziębień, rozmaitych infekcji górnych dróg oddechowych oraz grypy.
Jesienny szczyt zachorowań przy niewydolnej ochronie zdrowia zapowiada się więc kiepsko – chyba że sami zaczniemy minimalizować ryzyko, by przeżyć ten okres jak najzdrowiej.
Czytaj także: Niebezpieczny związek: covid i grypa. Gotowi?
Przeciwko grypie można się lepiej zabezpieczyć
Bez wykonania testu potwierdzającego zakażenie SARS-CoV-2 lekarze nie będą w stanie jednoznacznie stwierdzić, co jest prawdziwym źródłem infekcji.