Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Strasznie wieje i wiać będzie. Skąd w Polsce tak potężne wichury?

Dobrzyca k. Jarocina. Zniszczenia po wichurze. 17 lutego 2022 r. Dobrzyca k. Jarocina. Zniszczenia po wichurze. 17 lutego 2022 r. Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl
Będzie wiać może nawet mocniej. A mamy zimę. W dodatku jeszcze do niedawna Polska uchodziła za tzw. kraj zaciszny. Skąd te nieznośne wiatry, a właściwie huragany?

Na początek spostrzeżenie natury pomiarowej. Bardzo ważne. Wyjaśnia „Polityce” dr Witold Lenart, klimatolog z Uniwersytetu Warszawskiego:

– Otóż powszechnie w mediach – i to wszystkich bez wyjątku – podczas silnych wichur reporterzy, prezenterzy i przepowiadacze pogody posługują się pomiarem prędkości wiatru w kilometrach na godzinę. To błąd, który wdarł się jakoś w meldunki pogodowe już dawno temu i funkcjonuje do dzisiaj. Błąd bierze się z tego, że nie sposób określić, w jakim okresie, w jakim przedziale czasu wiatr wieje z prędkością 100 czy 120 km/h. Prędkości podawane w kilometrach są prędkościami średnimi, tymczasem gdy wiatr wieje bardzo mocno i może zagrażać, istotne są prędkości chwilowe, czyli liczone w metrach na sekundę.

Podobne nieporozumienie dotyczy opadów. Nasi medialni znawcy meteorologii podają sumy opadów w litrach na metr kwadratowy. Tymczasem nie ma takiej miary, taka nie istnieje. Obfitość opadów mierzy się w milimetrach (ile milimetrów wody spadło na konkretnym obszarze).

Czytaj też: Front szkwałowy nad Polską. Czy to normalne?

Wichury w Polsce jak w tropikach

A teraz wracamy do obecnych wichur. Odpowiadają za nie zmiany klimatyczne na Ziemi, a konkretnie tzw. aktywizacja cyklogenezy w porach przejściowych, czyli np. między zimą a wiosną. Wprawdzie luty to była do niedawna jeszcze u nas typowa zima, dopiero marzec stawał się miesiącem przejściowym, ale zjawisko przejścia wyraźnie przyspieszyło. Poza tym atlantyckie depresje, czyli niże, będące izobarycznymi zafalowaniami pola ciśnień, stają się coraz większe i głębsze. To powoduje, że różnica ciśnień np. dla terytorium Polski może wynieść 20, a nawet 30 hektopaskali (hPa). Tak było właśnie teraz, tyle wyniosła różnica ciśnienia nad morzem w porównaniu z tym na Podkarpaciu.

To są tzw. świeże niże, przechodzące przez Europę jeden za drugim i wywołujące potężne wichury. Tworzą się na Atlantyku, poniżej Islandii, i pędzą nad kontynent niczym niezatrzymywane. Ponieważ są ciepłe, w zetknięciu z zimniejszymi obszarami z kontynentu generują potężne ruchy mas powietrza. Stąd wichury. Nie tylko u nas, ale niemal w całej środkowej i północnej Europie. Kiedyś zwykle wypełniały się – czyli słabły – zanim dotarły tak daleko jak terytorium Polski, ale to się zmieniło. Może być ich wiele i taką sytuację mamy obecnie: powstają jeden za drugim przez wiele tygodni i co jakiś czas – zdecydowanie zbyt często – docierają do nas.

Jaka jest tego przyczyna? Kontynuuje dr Lenart: – To wynika z nadmiaru energii skumulowanej w oceanie i nadmiaru energii w ogóle w ziemskiej atmosferze. Energia ta musi się gdzieś rozproszyć, czyli inaczej mówiąc: dyssypować. Rozprasza się w burzach cyklonalnych, które także u nas coraz bardziej zaczynają przypominać te potężne z tropików. Efekt może być taki jak teraz, że mamy aż trzy wielkie ośrodki niżowe naraz. I atakują one kontynent jeden za drugim.

Czytaj też: Dlaczego grożą nam coraz częstsze nawałnice i powodzie?

Wiatr, który może zniszczyć wszystko

Dodatkowo, ponieważ jest ciepło, tworzą się cumulonimbusy, czyli burzowe komórki konwekcyjne, a wówczas może dojść do powstania wirów podchmurowych. Takie wiry pod cumulonimbusami generują często trąby powietrzne, czyli tornada. To w nich prędkości wiatru osiągają rekordowe wyniki – nawet do 100 lub więcej metrów na sekundę.

Oczywiście są to prędkości chwilowe, trwające sekundę lub kilka sekund. Ale to wystarczy, by poczynić ogromne zniszczenia. Dla zwolenników miary kilometrowej podajemy: 100 m/s to 360 km/h. W Polsce występowały takie tornada już od lat, także przed wojną, ale były rzadkie. Teraz stają się coraz częstsze. I tak powinniśmy się cieszyć, gdyż tornada w USA często osiągają chwilowe prędkości 130 m/s. Taki wiatr jest w stanie zniszczyć absolutnie wszystko. Gdy uderzy w człowieka, to go już nie tylko porywa, ale może rozbić na części.

Najsilniejsze na świecie są porywy mas powietrza schodzących z lądolodu wschodniej Antarktydy – zwykle o prędkości kilkudziesięciu metrów na sekundę, ale bywają i takie o prędkości 150 m/s (540 km/h). To wiatr o sile nie do wyobrażenia. W tych miejscach jednak nie ma nikogo, więc ludziom nie zagraża.

Czytaj też: Co ma do zimy w Polsce Ocean Indyjski

Nasze domy nie są gotowe na ten wiatr

Obrazy z różnych telewizji ukazują nam całe miejscowości w Polsce, w których porywisty wiatr lub trąba powietrzna zniszczyły wiele domów, pozrywały dachy, kominy, poprzewracały drzewa, linie energetyczne itd. Bywa, że kogoś nawet zabiły lub poraniły. Istotnie, te widoki są przerażające i przede wszystkim wywołują troskę i współczucie w stosunku do ludzi, którzy w jednej chwili stracili dach nad głową. I to jak najbardziej realnie. To rzeczywiście musi być straszne.

Ale faktem jest też, że nasze budownictwo mieszkaniowe kompletnie nie jest przygotowane na trwające już zmiany klimatu. Domy powstają bez jakiejkolwiek troski o stan konstrukcji w przypadku przejścia potężnych trąb powietrznych lub huraganów. W planach budowy naszych domów w ogóle nie ma o tym mowy. Nie ma, bo jeszcze do niedawna Polska uchodziła za tzw. kraj zaciszny.

Istotnie, w porównaniu z Danią czy Holandią takim krajem była. Niestety – przestaje być. W nowych warunkach szczególnie ważne okazuje się solidne kotwienie dachów, co inżynieryjnie wcale nie jest rzeczą prostą ani tanią. Do dzisiaj nikt się w planach budowy i w budowie domów tym nie przejmował, ale chyba trzeba zmienić podejście. Prawda jest taka, że 90 proc. dachów naszych domów nie jest w stanie sprostać naporowi wiatru o prędkości ok. 40 m/s, a to nieco ponad 120 km/h. Jak widać, takich prędkości wiatrów będziemy mieć coraz więcej. I to dopiero stawia przed nami prawdziwe wyzwanie.

Czytaj też: Skąd się biorą trąby powietrze i tornada?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną