Start nastąpił, jednak trzy minuty potem miał się oddzielić od całej rakiety pierwszy jej stopień, tzw. booster Super Heavy (rakieta nośna). Odłączenie nie nastąpiło i całość zaczęła dziwnie się obracać, aż w końcu cała rakieta kilka razy przekoziołkowała. Po kolejnych minutach eksplodowała. Prawdopodobnie eksplozja została wywołana z centrum dowodzenia z przyczyn bezpieczeństwa. Poza tym na filmach widać, że pięć z 33 silników Raptor boostera nie pracuje. Przypomnijmy, że to nie pierwsze problemy z rakietą. Było już co najmniej pięć nieudanych testów naziemnych różnych prototypów rakiety Starship, bliskich wzniesień i lądowań zarówno samego boostera Super Heavy, jak i drugiego stopnia, czyli właściwego Starship.
Czytaj także: Na Księżycu jest niebezpiecznie. Jest sens tam latać?
Nie tak szybko, Elonie Musku
Zresztą firma SpaceX musiała się też wcześniej mierzyć z innymi porażkami i katastrofami, jak to było m.in. w przypadku rakiety Falcon 9. To jednak nie zraża jej właściciela Elona Muska, który przez ostatnie lata wyrósł na pierwszego prywatnego pioniera i wizjonera zaawansowanych misji kosmicznych: na Księżyc, na Marsa i jeszcze dalej, choćby do księżyców Jowisza czy Saturna. Przypomnijmy też, że SpaceX ściśle współpracuje z NASA, a Starship ma odegrać ważną rolę we flagowym projekcie Agencji: misji Artemis, czyli powrotu człowieka na Księżyc.